Ostatnio przeczytałem w Gazecie Prawnej o
raporcie PwC i Polskiego Stowarzyszenia Prawników Przedsiębiorstw „Prawnicy
przedsiębiorstw: dziś i jutro”. Główną tezą było: „prawnik in house musi być
menadżerem”.
Treść artykułu nie była dla mnie
zaskoczeniem. Od dawna uważam, że prawnicy in house powinni mieć szerszą wiedzę
z finansów i zarządzania, ponieważ z mojego doświadczenia wynika, że sucha
wiedza prawnicza często nie wystarcza.
Uważam, że prawnik in house, koordynujący
całą obsługę prawną przedsiębiorstwa lub jednostki administracyjnej, który nie
zna chociażby podstaw rachunkowości, finansów czy zarządzania, w dzisiejszych
czasach ma po prostu pewne braki w wykształceniu.
Oczywiście cały czas na rynku będą
niezbędni specjaliści posiadający wąską ale dokładną wiedzę na temat
specjalistycznych zagadnień prawnych, ale ich wiedzę i umiejętności muszą
spinać, z biznesem lub administracją, prawnicy równie sprawnie poruszający się
w finansach i zarządzaniu jak i w prawie.
To ciekawe jak z jednej strony powstaje
grupa prawników posiadających ścisłą specjalizację a z drugiej strony powstaje
grupa prawników, którzy jak ludzie renesansu, może nie posiadają tak
szczegółowej wiedzy jak specjaliści ale za to mają ją bardzo szeroką i
sięgającą poza kanon wiedzy prawniczej.
Zakończę pewną anegdotą. Gdy w 2009 r. zdawałem egzamin na członka Rad Nadzorczych Skarbu Państwa, znajomy
adwokat spytał mnie: “po co Pan podchodzi do tego egzaminu? przecież gdy uzyska
Pan niedługo status radcy prawnego, uzyska Pan uprawnienia do zasiadania w
Radach Nadzorczych Skarbu Państwa bez egzaminu.”. Odpowiedź była
bardzo prosta. Chciałem sprawdzić czy posiadam wystarczającą wiedzę z finansów,
rachunkowości i zarządzania. Bo, że posiadam wystarczającą wiedzę prawną byłem
pewien :-)
Natomiast czy faktycznie prawnik in house musi być menadżerem?
No cóż to zależy :-)