niedziela, 2 lutego 2020

Luźne przemyślenia prawnika - część 4 - Opinie prawne - oczami klientów i prawników

Mówią, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. I coś w tym jest.
Tak się jednak składa, że kwestię pisania opinii prawnych znam z dwóch stron - jako je zamawiający i czytający oraz jako je piszący na zlecenie klientów.

Jak to wygląda oczami klienta?
Pierwszy mit, to że opinie prawne są drogie. No cóż cena opinii zależy od trudności zagadnienia i pozycji rynkowej piszącego. 
W drobnych i prostych sprawach cena zaczyna się od kilkaset złotych w górę (przy banalnych rzeczach niektórzy biorę kilkadziesiąt złotych). 
W sprawach bardzo skomplikowanych cena może wynieść nawet parę milionów złotych.
Co do relacji cena a pozycja rynkowa prawników. Czasami startuję w przetargach. Na przykład ostatnio, moja oferta to było dwadzieścia parę tysięcy złotych, dużej kancelarii Warszawskiej sto kilkadziesiąt tysięcy, a wygrała mała lokalna kancelaria za kilkanaście tysięcy. Albo inny przykład. Jeden Mecenas bierze za godzinę np. sto złotych, ja kilkaset złotych, a profesor parę tysięcy złotych.
Oczywiście cena i pozycja nie mają prostego przełożenia na jakoś opinii. W każdym razie każdy, mieszcząc się w swoim budżecie, może zamówić opinię prawną. I zakładam, że każda będzie profesjonalna :-) No ale o cenie jeszcze będzie.

Drugi mit, że opinie prawne są nie zrozumiałe i długie. Tu niestety bywa różnie. 
Jeden prawnik napisze opinie na kilka, kilkanaście stron, a drugi w tej samej sprawie napisze kilkadziesiąt lub więcej stron. 
Jeden prawnik napisze zrozumiałym dla laika językiem, a drugi napisze pięknym prawnym i prawniczym językiem, z dużą ilością łacińskich sentencji, sygnatur itd. ale niestety nie zrozumiałym dla laika.
Przyznam się szczerze, że lubię sobie czasami poczytać te opinie na kilkadziesiąt stron. Pełne odwołań do orzecznictwa i doktryny. Dla mnie jako prawnika bywa to ciekawe i pouczające. Choć dla normalnego człowieka to lektura nie do przebrnięcia. Dlatego zawsze też zamawiam dla Zarządu parostronicowe podsumowanie. Uwierzcie mi koleżanki i koledzy prawnicy - wyższe kierownictwo czyta najchętniej 1 -2 stronicowe odpowiedzi. Na tyle ma czasu i sił.  

A jak to wygląda ze oczami prawnika?
Przychodzi klient i zamawia opinię prawną. Oczywiście nie przyjmuję każdego zlecenia bo nie z każdej dziedziny prawnej jestem ekspertem, np. nie piszę opinii z prawa podatkowego. No ale załóżmy, że klient zamówił opinię prawną z tego na czym się znam, dogadaliśmy się co warunków - terminu, mojego wynagrodzenia itd.  

No i klient przedstawia mi swój problem prawny lub pytanie prawne.
Potem muszę poznać cały stan faktyczny i prawny. Stan faktyczny przedstawia mi klient. I w tym miejscu mam jedną prośbę do swych klientów - DOKUMENTY. Już wyjaśniam o co chodzi. Stan faktyczny, opisany w opinie jeżeli tylko mogę to opieram na dokumentach. Jeżeli już nie mam wyjścia to na pisemnych wyjaśnieniach klientów. Ustne wyjaśnienia to już ostateczność. Choć zawsze rozmawiam z klientami i zadaję im setki pytań. 
Bo czasami jeden drobiazg, o którym zapomnieli mi wspomnieć klienci lub przekręcili ma zasadnicze znaczenie. 
Przekazujemy dokumenty lub informujemy prawnika o ważnych faktach przed sporządzeniem opinii, a nie po. Jeżeli klient coś zatai przed prawnikiem lub go wprowadzi w błąd to jest bardzo źle.
Dlatego zawsze wypytuję klientów i zachęcam tez ich do zadawania pytań. 

Potem ustalam stan prawny. Czytam przepisy, komentarze i orzecznictwo Sądów. Przepisy często wymagają interpretacji. Komentarze kończą się tam gdzie zaczynają się problemy, a orzecznictwo Sądów jest sprzeczne lub niejasne. Często zbieram kilkaset stron materiałów. Analizuję, szukam i myślę. W wyniku mojej pracy, klient otrzymuje kilku-kilkunasto stronicową opinię prawną. 
Te kilka-kilkanaście stron opinii prawnej jest wynikiem często kilkunastu lub kilkudziesięciu godzin czytania, myślenia i pisania. Poza tym wiedza i umiejętności, które pozwalają mi napisać tą opinię prawną mają swe źródło w kilkunastu latach ciągłej nauki. Nauki, która nigdy się nie kończy bo ja uczę się cały czas aby być na bieżąco i by być najlepszym.
Mógłbym dać klientowi kilkudziesięciu stronicową opinię ale i tak by tego nie przeczytał. Wolę dać mniej ale żeby przeczytał i zrozumiał.  Chcę by poznał odpowiedź na swe pytanie prawne lub dostał rozwiązanie/rozwiązania swego problemu prawnego. Bo czasami są jest parę odpowiedzi/rozwiązań o różnym ryzyku prawnym.
To czy odpowiedź mu się spodoba czy nie to już inna bajka.
I tu doszliśmy do ważnej rzeczy. Zgodnie z ustawą o radcach prawnych i zasadami etyki radcowskiej nie przyjmuję poleceń co do treści opinii prawnej. Klient przedstawia mi swoje pytanie prawne lub problem prawny ale to JA piszę odpowiedź. Nie klient.
Pisząc opinię prawną, obiektywnie oceniam stan faktyczny i kieruję się tylko prawem, swoją wiedzą i doświadczeniem. Żadne wyrażone przez kogokolwiek polecenia czy wskazówki nie mogą mnie zwolnić z tego obowiązku. Jak coś jest zakazane to piszę, że jest zakazane. Jak coś trzeba zrobić to piszę, że trzeba.
Na tym polega rzetelne i uczciwe wykonywanie obowiązków radcy prawnego. 

No ale wracając do ceny. Klient przedstawia mi lub innemu prawnikowi pytanie prawne. Od prawidłowej odpowiedzi zależy czasami czy klient zarobi miliony czy zbankrutuje. Nie widzi on tych dziesiątek godzin pracy nad opinia prawną. Otrzymuje odpowiedź w formie kilku/kilkunasto/kilkudziesięcio stronicowej opinii prawnej. I pyta się czasami dlaczego tak drogo za te parę kartek.
Czasami odpowiadam opowiadając kawał: "Pewnemu milionerowi na prowincji popsuł się Roll-Royce. Żaden mechanik w okolicy nie potrafił go naprawić. W końcu wezwali pewnego kowala-złotą rączkę. Ten otworzył maskę, popatrzył, puknął młotkiem i samochód naprawiony. Następnie kowal wystawił rachunek - 1002 zł. Milionerowi wydał się on za wysoki. 1002 zł za puknięcie młotkiem. Poprosił więc o rachunek szczegółowy. Kowal napisał: 2 zł za puknięcie młotkiem + 1000 zł że wiedziałem gdzie".

Drogi kliencie płacąc za opinię prawną płacisz za:
1) parę lub więcej kartek papieru + kilkanaście lub więcej godzin pracy nad nimi, której nie widzisz + wiedzę i doświadczenie,
2) zwiększenie swego bezpieczeństwa prawnego i uzyskaną wiedzę. 

Naprawdę warto za to uczciwie zapłacić.

niedziela, 26 stycznia 2020

Ciekawostki z prawa handlowego i nie tylko - odcinek nr 21

Jest takie starochińskie przekleństwo "Abyś żył w ciekawych czasach".
Niestety czasy nastały w Polsce bardzo ciekawe, a będzie pewnie jeszcze gorzej.

W takich czasach warto zainwestować w wiedzę, np. o Compliance.
Dlatego polecam szkolenie, które będę prowadził w dniu 10 lutego 2020 r. "Nowe zasady odpowiedzialności podmiotów zbiorowych – jak zbudować skuteczny system Whistleblowing`u i system zarządzania zgodnością (Compliance)". Z tego co słyszałem od organizatorów są jeszcze wolne miejsca.

Ponadto w dniu 28 lutego 2020 r. będzie można mnie spotkać, posłuchać i porozmawiać ze mną na Konferencji "SYGNALIŚCI W ORGANIZACJI".

Jeżeli jesteśmy już przy sygnalistach, to chciałbym również zwrócić uwagę, że UOKiK uruchomił program dla sygnalistów. Umożliwia on anonimowe zgłaszania i anonimowy kontakt z Sygnalistami. Zainteresowanym podaję LINK.

Pozostając w temacie sygnalistów, polecam lekturę stanowiska Rzecznika Praw Obywatelskich "Jak chronić sygnalistów w służbach mundurowych?". Mamy naprawdę dużo do zrobienia jako Państwo i Społeczeństwo do zrobienia w tym zakresie. Przypominam, że Sygnalista to ktoś kto nie milczy w obliczu zła. Taka osoba zasługuje na szacunek i ochronę. A niestety w Polsce często spotykają ją działania odwetowe itd. Potrzebujemy na wczoraj dobrych przepisów w tym zakresie.
 
W nawiązaniu do Compliance i Sądów. Polska zajęła 41 miejsce w rankingu obrazującym percepcję korupcji przygotowanym przez Transparency International. To oznacza, że od paru lat spadamy w rankingu (w 2016 r. - 29 miejsce, 2018 r. - 36 miejsce). Jako jedną z przyczyn regresu autorzy wskazują dewastację sądownictwa. LINK

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie stwierdził 20 stycznia br., że postanowienie zabezpieczające Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych nakazujące Kancelarii Sejmu powstrzymanie się z upublicznieniem list poparcia do KRS, nie ma zastosowania do sądów. Tym samym Sąd potwierdził opinie specjalistów od RODO w tym zakresie. Swoją drogą, parafrazując pewne powiedzenie, rzeknę, że "uczciwy jawności się nie boi". Skoro PiS robi wszystko co może, by nie ujawniać list poparcia do neoKRS to istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że chce ukryć jakieś swoje poważne grzechy.

A skoro już jesteśmy przy tematach na pograniczu polityki i prawa, to w dniu 23 stycznia 2020 r. sędziowie trzech izb Sądu Najwyższego - Cywilnej, Karnej i Pracy podjęli uchwałę, że Sędziowie powołani na stanowiska na podstawie rekomendacji Krajowej Rady Sądownictwa utworzonej na podstawie ustawy z 8 grudnia 2017 r. nie są uprawnieniu do orzekania. Z zastrzeżeniem, że wyroki wydane przez tych sędziów do momentu podjęcia tej uchwały nie mogą być podważane. Z wyjątkiem, do zastrzeżenia, że orzeczenia Izby Dyscyplinarnej SN, od początku jej istnienia są dotknięte wadą i mogą zostać wzruszone. 

W tym miejscu chciałbym zauważyć, że PRAWO opiera się na pewnych uniwersalnych wartościach i nie może być podporządkowane bieżącym politycznym interesom. 

Najważniejsze wartości to: Równość, Wolność, Godność, Praworządność.

Nie wszystko podlega interpretacjom w zależności od chwili i potrzeby. Są pewne rzeczy, które uznajemy za fundament. Takim fundamentem Demokracji jest np. Trójpodział Władzy i niezależność Sądownictwa. Tam gdzie nie ma niezależnego Sądownictwa tam nie ma Demokracji, nie ma Wolności, Równości i Godności. Dlatego bardzo mnie cieszy uchwała Sądu Najwyższego, który staje w obronie praworządności i niezależności Sądów.

Pomimo, tego co mówi próbuje się wmówić ludziom tu nie chodzi o spór polityczny czy różnice w interpretacji. Tu chodzi o to czy chcemy być w kręgu kultury Zachodniej i członkiem UE (UE opartej na wspólnych wartościach, takich jak Wolność, Równość, Godność, Solidarność, Praworządność), czy też chcemy być w kręgu kultury Wschodu gdzie liczy się tylko SIŁA i AUTORYTARNA WŁADZA. Przypominam, tylko, że wschodnią Rosja tylko czeka by znowu podporządkować swoich sąsiadów (Białoruś już jest de facto pod kontrolą Rosji, w Ukrainie toczy się wojna, a Polska jest następnym celem).

Szanowni Państwo słuchajmy zdania autorytetów prawniczych: byłych sędziów Trybunału Konstytucyjnego, byłych sędziów Sądu Najwyższego, szanowanych profesorów, uchwał KIRP, NRA i Wydziałów Prawa. Stójmy po stronie uniwersalnych i najważniejszych wartości.

Parafrazując śp. Władysława Bartoszewskiego. Warto stać na straży wartości, choć nie zawsze się to opłaca. Opłaca się być koniunkturalistą, ale nie warto.








niedziela, 19 stycznia 2020

Recenzja książki "Ekstremalne przywództwo - elitarne taktyki NAVY SEALs w zarządzaniu" - Jocko Willink i Leif Babin


Zawsze kochałem czytać książki o wojskowości, a od paru lat lubię również czytać książki o zarządzaniu. Kiedy więc zauważyłem za kilkanaście złotych (w olbrzymiej promocji) książkę "Ekstremalne przywództwo - elitarne taktyki NAVY SEALs w zarządzaniu" to ją kupiłem.
Następnie e-book (bo w tej formie ją kupiłem) trafił na Kindle na krótką listę kilkudziesięciu książek do przeczytania w pierwszej kolejności.
No ale niestety doba ma 24 godziny, obowiązków mam dużo, więc nie czytam już dla przyjemności jednej książki dziennie ale jedną tygodniowo, a książek do przeczytania są setki. Minęło więc trochę czasu zanim się za nią zabrałem (za namową dobrego kolegi przeskoczyła kilkanaście innych pozycji na liście).

Autorzy opisują koncepcję Ekstremalnego przywództwa i różne jego zasady. 
W każdym rozdziale mamy przedstawiony jeden element koncepcji lub jedną zasadę. Autorzy najpierw opisują, w każdym rozdziale, swe doświadczenia żołnierzy NAVY SEALs (jakby ktoś nie wiedział to elita elit sił specjalnych USA i jedne z najlepszych jednostek specjalnych na świecie) z wojny w Iraku. Potem zwięźle przedstawiają element koncepcji lub zasadę, która wynika z wcześniej opisanych doświadczeń.
A na końcu rozdziału odnoszą ten element koncepcji lub zasady do biznesu.
Czyta się to SUPER.
Taki "Helikopter w ogniu" w połączenie z Sun Tzu i dobrym poradnikiem biznesowym. 
Żadnego wodolejstwa, usypiania itd. 
Konkret podany precyzyjnie i ciekawie. Tak powinno się pisać.

Koncepcja Ekstremalnego przywództwa też mnie kupiła. Może dlatego, że nie wiedząc o tym jestem jej zwolennikiem od kilkunastu lat. Czytałem rozdział po rozdziale. I dawno tak bardzo nie zgadzałem się z autorami. Choć nie ukrywam, że parę koncepcji i zasad było dla mnie nowością lub otworzyło mi oczy na rzeczy, których nie brałem pod uwagę.

No ale nie byłbym sobą jakbym się ze wszystkim zgadzał.

Po pierwsze autorzy są wyznawcami kultu skuteczności. To skuteczność jest ostateczną miarą. To co nieskuteczne jest złe. Na szczęście nie wszystko co skuteczne jest dobre. Ten kult wygranych jest typowo amerykański i budzi moje opory. Na szczęście autorzy wiedzą, że nawet najlepsi mogą przegrać m.in. przez zwykłego pecha.

Po drugie by zwiększyć skuteczność, autorzy proponują ograniczyć ilość snu w celu zwiększenia ilości czasu na treningi, naukę, pracę itd. Niestety doba trwa tylko 24 godziny, a w życiu potrzebna jest równowaga. Nie będę tu się wymądrzał tylko polecę post kolegi o work-life-balance. On wszystko ładnie wyjaśnia - LINK. Ja osobiście ograniczania snu nie polecam.

Dla kogo jest ta książka?
Dla Liderów/Przywódców.
 
Czy dla wszystkich nie i wszędzie?
Tu mam wątpliwości. Ta koncepcja i zasady zostały stworzone na gruncie amerykańskiej Kultury, która jednak różni się od Kultury Europejskiej, a tym bardziej Polskiej.
Ekstremalne przywództwo polega na tym, że Przywódca bierze na siebie odpowiedzialność. Niestety w Polsce wielu szefów ceduje odpowiedzialność w dół drabiny. Za to gloria za sukces idzie w górę. Ile to razy byłem świadkiem, że zamiast szukać rozwiązania, szukało się kozła ofiarnego.
Mam duże wątpliwości czy sprawdziła by się w tzw. Polskim Piekiełku. No ale może się mylę. Może jestem zbyt dużym pesymistą.
 
Jako ten, który zarabia na życie zapobiegając problemom, rozwiązując problemy a w najgorszym razie minimalizując straty, zdecydowanie jestem fanem Ekstremalnego Przywództwa.

Uważam, że ta koncepcja jest dobra gdy pracuje się ze specjalistami. W innych przypadkach mam wątpliwości.

W każdym razie, w szkolnej skali 1-6, książkę oceniam na 5-.
 
Czy czytać?
CZYTAĆ


niedziela, 12 stycznia 2020

Recenzja książki "Jak zostać Dyktatorem - Podręcznik dla nowicjuszy" - Mihal Hem


Książkę ""Jak zostać Dyktatorem - Podręcznik dla nowicjuszy" autorstwa Mihal Hem przeczytałem jakiś czas temu.
Autor w ironiczny ale bardzo celny sposób napisał tą książkę w formie poradnika dla osób chcących mieć władzę absolutną. 
Porady dla przyszłych Dyktatorów opierają się na doświadczeniach obecnych lub przeszłych Dyktatorów.
Książkę bardzo dobrze się czyta. Z tego co pamiętam nie mogłem się od niej oderwać.
Momentami była to bardzo zabawna lektura.
Stety lub niestety też bardzo pouczająca i zmuszająca do refleksji. Czasami bardzo smutnych.

Książka pokazuje jak krucha, nietypowa i krótkotrwała  jest w historii świata Demokracja. I jak szybko i łatwo może zamienić się w Dyktaturę. Nawet w wyniku demokratycznych wyborów.

Patrząc na to co dzieje się w Rosji, w Turcji, na Węgrzech, czy od 2015 r. w Polsce widać jak bardzo aktualna jest ta książka.
Czytając tą książkę, miałem momentami wrażenie, że Pan K. stosuje się ściśle do porad w niej zawartych.

Czy polecam tą książkę? Pisaną przecież dla przyszłych Dyktatorów.
Tak polecam. Zwłaszcza zwolennikom Demokracji. 
Jak nauczał Sun Tzu warto znać swego wroga i jego sposoby. 
Zwłaszcza, że Dyktator często się maskuje pod płaszczykiem patrioty, wroga korupcji itd.

Książkę oceniam na 5- (w szkolnej skali 1-6) i jest to chyba pierwsza 5, którą wystawiłem pisząc recenzje.

poniedziałek, 30 grudnia 2019

Ciekawostki z prawa handlowego i nie tylko - odcinek nr 20

Gdy zaczynałem parę lat temu serię postów "Ciekawostki z prawa handlowego i nie tylko" wyglądały one całkowicie inaczej. Dużo było o prawie handlowym, o prawie umów i o wyrokach Sądu Najwyższego.
A w ostatnich odcinkach serii jest dużo o ochronie danych osobowych i Compliance.
Nadal, choć mniej, piszę jednak o prawie handlowym, transporcie zbiorowym i zamówieniach in house.
Dwudziesty odcinek i koniec roku kalendarzowego skłania mnie do pewnej refleksji i podzielenia się z moimi czytelnikami częścią mych planów na przyszły rok.

Pomimo, że prowadzę bloga już ponad cztery lata refleksji na koniec roku oddaję się po raz pierwszy. Może dlatego, że rocznica bloga wypada w październiku i zawsze wtedy robię roczne podsumowanie (tu jest LINK do ostatniego).

Duża nowelizacja Kodeksu Spółek Handlowych, w tym wprowadzenie Prostej Spółki Akcyjnej (PSA) powinna w przyszłym roku zaowocować jakimś artykułem lub artykułami na ten temat. Na razie od paru miesięcy dumam po co jest PSA i jak wykorzystać tą Spółkę. Mówiąc szczerze na razie nie pałam entuzjazmem do tej Spółki.

Ostatnie orzeczenie TSUE na temat zamówień in house w publicznym transporcie zbiorowym i pojawiające się głosy praktyków i doktryny spowodowały, że planuję artykuł na temat "jak udzielić zamówienia w publicznym transporcie zbiorowym w dużym mieście". Czyli wrócę na chwilę do źródeł mego bloga.  

O sygnalistach piszę ostatnio  sporo na Inforze. I nadal tam będę publikował o Compliance. Coś tu jednak na blogu też się pojawi.

RODO - to nigdy nie kończąca się historia i obok Compliance rzecz która mnie jako prawnika najbardziej obecnie pasjonuje :-) spodziewajcie się więc kolejnych artykułów i informacji.

Ponieważ jestem molem książkowym, na pewno pojawią się kolejne recenzje książek. Średnio czytam jedną, dwie książki na tydzień ale nie recenzuję wszystkich. Dlaczego? A to już moja słodka tajemnica :-)

No ale starczy tego bajania czas na konkret :-)

RODO - na stronie PUODO pojawił się podręcznik dla IOD`ów - jeszcze nie czytałem ale wygląda na pozycję wartą przeczytania - LINK

COMPLIANCE - na Inforze coraz więcej moich artykułów. Inni eksperci też się budzą. A zegar tyka 

PUBLICZNY TRANSPORT ZBIOROWY - nasz DROGI ustawodawca kolejny raz przesunął o rok termin wejścia w życie (w pełni) ustawy o publicznym transporcie zbiorowym (LINK do ustawy). Czyli kolejny rok powiatowe publiczny transport zbiorowy będzie umierał. A raczej będę umierały jego resztki.
A wystarczyło by żeby:
1) ustawa w końcu weszła w pełni w życie,
2) wprowadzono możliwość dawania prawa wyłączności,
3) środki z tzw. ustawy pks`owej przekazano gminom i powiatom,
4) rozszerzono możliwość udzielania zamówień in house.

A przy okazji
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU

poniedziałek, 23 grudnia 2019

Spokojnych Świąt Bożego Narodzenia oraz Szczęśliwego Nowego Roku

Drodzy Czytelnicy, obecni i przyszli :-)

Drodzy Klienci mojej Kancelarii Radcy Prawnego :-)

Mam nadzieję, że wszyscy będziemy mieli zdrowe, spokojne, rodzinne i wesołe Święta Bożego Narodzenia :-)

Niech nadchodzący rok przyniesie Państwu mnóstwo sukcesów na drodze ku spełnieniu marzeń :-) oraz mnóstwo uśmiechu :-) 

Niech moc Compliance będzie z wami :-)

Niech moc RODO będzie z wami :-)

Niestety żyjemy w takich czasach, że nawet przed Świętami musimy zajmować się Polityką. 
Nie będę życzył Państwu aby znikły podziały, bo one zawsze były, są i będą.
Życzę Państwu aby Polacy nauczyli się prowadzić kulturalnie spory, zawierać kompromisy i podejmować mądre i odpowiedzialne decyzje.
Żeby nauczyli się być obywatelami i zrozumieli, że Polityka to nie coś brudnego i obrzydliwego, ale obowiązek i służba.
Żeby zrozumieli, że Polityka jest taka jak Społeczeństwo i musimy ją stworzyć lepszą.

Życzę Państwu i sobie aby w przyszłym roku wybory Prezydenckie wygrała kobieta lub mąż Stanu a nie człowiek, który łamie Konstytucję lub pomaga w jej łamaniu.
Aby był to pierwszy krok do odbudowy praworządności, Demokracji i pozycji Polski w UE. 
Niestety ta odbudowa zajmie długie lata. 
O ile w ogóle będzie możliwa.
Ale nie traćmy nadziei i odwagi.
Bądźmy mądrzy, cierpliwi i spokojni.



sobota, 14 grudnia 2019

Dlaczego RODO od ponad 18 miesięcy powoduje problemy i będzie powodować?

Dlaczego RODO od ponad 18 miesięcy powoduje problemy i będzie powodować?
Przecież od 30 kwietnia 1998 r. obowiązywała ustawa z dnia 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych. Co oznacza, że w Polsce mamy 20 lat doświadczenia w ochronie danych osobowych.
Dla nikogo więc RODO nie powinno teoretycznie stanowić problemu. W końcu RODO to zmiana ewolucyjna, a nie rewolucyjna.
Niestety jest parę powodów, które powodują, że jest inaczej. Poniżej pokrótce je omówię.
  1. niska kultura prawna - niestety to duży problem w Polsce. Wiele podmiotów nie zna lub nie rozumie prawa. Do tego, poprzednia ustawa o ochronie danych osobowych była lekceważona przez wiele podmiotów, a teraz wiele podmiotów lekceważy RODO,
  2. zmiana filozofii w ochronie danych osobowych - RODO opiera się bardziej na filozofii anglosaskiej (ucierania się standardów) a polska kultura prawna wywodzi się z prawa kontynentalnego i ma wielką słabość do kazuistyki. To powoduje problemy ze zrozumieniem przepisów RODO,
  3. brak jednoznacznych odpowiedzi - zgodnie z RODO rozwiązania muszą być adekwatne do ryzyk, a poprzednio była check lista i wzory. To powoduje, że 19 lat doświadczenia może być obciążeniem a nie zaletą. Bo teraz nawet najlepsza dokumentacja nie załatwi problemu,
  4. nowa ustawa o ochronie danych osobowych została uchwalona na ostatnią chwilę. Ponadto trzeba pamiętać, że RODO stosujemy wprost i ma ono pierwszeństwo przed polskim ustawami. Spowodowało to pojawienie się luk prawnych i sprzeczności pomiędzy normami. Niestety ustawa o zmianie niektórych ustaw w związku z zapewnieniem stosowania rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) weszła w życie dopiero 4 maja 2019 r. czyli prawie rok po wejściu w życie RODO. Pomimo nowelizacji ponad 160 ustaw luki i sprzeczności prawne nadal występują,
  5. IOD`owie - niestety często byli to ludzie z łapanki. Niektórzy z nich obsługują kilkanaście lub kilkadziesiąt podmiotów. Często nie mają oni dostatecznych zasobów i pozycji by dobrze wypełniać swe obowiązki,
  6. środki na wdrożenie i utrzymanie systemów bezpieczeństwa danych osobowych - wiele podmiotów traktuje to jako koszt a nie inwestycję w bezpieczeństwo. Co powoduje, że tnie te "koszty". A potem są problemy.
  7. itd. 

O czym warto pamiętać, by RODO nie stanowiło problemów?
  1. System bezpieczeństwa danych osobowych musi być integralną częścią Kultury organizacji
  2. tone from the top – przykład idzie z góry - to wyższe kierownictwo ma dawać przykład i zapewnić IOD`owi odpowiednia pozycję i zasobym,
  3. każdy jest odpowiedzialny za ochronę danych osobowych – na każdym szczeblu organizacji,
  4. wdrożenie i utrzymanie skutecznego systemu bezpieczeństwa danych osobowych odpowiada Administrator, czyli najwyższe kierownictwo,
  5. kluczowa w systemie ochrony danych osobowych jest KOMUNIKACJA, 
  6. wdrożenie RODO to nie tylko praca prawnika, informatyka czy specjalisty od ryzyk. To przede wszystkim praca osób przetwarzających dane osobowe,
  7. dobry IOD ze wsparciem góry to skarb, zły to przekleństwo, dobry bez wsparcia góry mało może,
  8. system bezpieczeństwa danych osobowych musi działać w cyklu Deminga




A teraz mam szybkie pytanie na koniec: Kto was zrobił audyt powdrożeniowy?
Bo zakładam, że wdrożyliście RODO i nie polegało to tylko na kupnie dokumentacji.