środa, 11 marca 2020

Mój przepis na naukę - z porażek czy z sukcesów?

Jest takie przysłowie "Mądry uczy się na swoich błędach, Głupi nie uczy się wcale.". Niektórzy dodają "Sprytny uczy się na cudzych błędach". 
Czy to przysłowie jest prawdą objawioną? Czy też kryje tylko ziarno prawdy?
A jaki jest mój przepis na naukę?

Zacznijmy od podstawowych pytań. 
Czy ja się uczę? Na czym się uczę? 
Myślę, że uczę się całe swoje życie i będę się uczył do śmierci lub dłużej. A na czym?
Po pierwsze uczę się na swoich błędach. Tak ja też je popełniam. Jeżeli ktoś mówi, że się nigdy nie myli to albo kłamie albo nic nie robi. Więcej w poście: Czy przedsiębiorca powinien mieć prawo do błędu? A pracownik powinien mieć prawo do błędu?
Po drugie uczę się na cudzych błędach. Tak jest taniej. 
I wyczerpaliśmy możliwości z przysłowia. Ale to nie cała prawda. 
Po trzecie uczę się ze swoich sukcesów. Zawsze się zastanawiam co zawdzięczam szczęściu, a co innym lub sobie. Tym samym staram się unikać częstego u innych błędu, że jak odnieśli sukces to nic nie muszą zmieniać i wszystko zawdzięczają sobie.
Po czwarte uczę się z cudzych sukcesów. Przy czym trzeba pamiętać, że to że komuś się udało nie oznacza, że i nam się uda. Ludzie są różni i działają w różnych warunkach. Życie to nie szachy (więcej szachach i o tym co jest niezbędne by odnieść sukces możesz przeczytać TU)

Pozwolę sobie na drobny off topic (zboczenie z tematu)

Po pierwsze jako na radcy prawnym ciąży na mnie obowiązek doskonalenia zawodowego. Osobiście nie mam z tym problemu. Lubię chodzić na szkolenia i warsztaty oraz sam szkolić.  Lubię czytać książki, artykuły itp i sam je pisać. W ogóle, jako mól książkowy polecam czytanie.

Po drugie kilkanaście lat temu, po studiach byłem młody i zielony jak szczypior. Za to strasznie pewny siebie. Z latami nabywałem doświadczenia, a życie nauczyło mnie pokory. Dziś wiem czego nie wiem. Zdaję sobie sprawę z własnych mocnych i słabych stron. To daje wewnętrzną siłę i wielka pewność siebie. 
Często  zdarza się, że robię coś jako pierwszy lub jako jeden z pierwszych. Wtedy mam mało wzorców lub brak wzorów. Ma to swoje minusy ale ma i plusy. Według mnie nic nie daje takiej frajdy jak kreowanie rzeczywistości. Jak tworzenie czegoś czego nie robił nikt przede mną lub co mało kto robił.
I nie chodzi o to by podejmować każde wyzwanie. Chodzi o to jak grasz, gdy już podniesiesz rękawicę. A powinieneś ją podnosić w dwóch przypadkach:
1) jak wiesz lub wierzysz że dasz radę,
2) jak nie masz wyboru (też tak bywa).

Przy czym łatwo chwalić się sukcesami i mówić, że zawsze się osiąga cele. To dobrze się sprzedaje PR-owo. Tylko zwykle krowa która dużo muczy, mało mleka daje - ile razy widziałem specjalistów obiecujących złote góry a jak przyszło co do czego to wychodziło szydło z worka. Szkoda słów.

A naprawdę ważne jest w jakim stylu przegrywasz i co robisz po przegranej. Z drugiej strony pytanie jak przyjmujesz zwycięstwo.
W takich sytuacjach widać kto z jakiej jest gliny.

Ale wracając do nauki. Ostatnio napisałem artykuł "Co powinno wisieć nad biurkiem top kierownictwa? -napis "Edukacja głupcze"

Bo to edukacja/nauka jest dziś kluczem do sukcesu. A ty i twoja organizacja jaki ma przepis na naukę?




wtorek, 3 marca 2020

Ciekawostki z prawa handlowego i nie tylko - odcinek nr 22

Kiedyś przeczytałem powiedzenie "Nauka ma gorzkie korzenia ale słodkie owoce". O ile nie zgadzam się z pierwszym członem (bo osobiście lubię się uczyć) o tyle w pełni zgadzam się z drugim.
O roli EDUKACJI napisałem dosadnie w krótkim poście: "Co powinno wisieć nad biurkiem top kierownictwa? - napis "Edukacja głupcze".

Jeżeli już jesteśmy przy edukacji, to polecam szkolenie: "2 lata z RODO – o czym trzeba pamiętać? – „Problemy z RODO dopiero się zbliżają”, które poprowadzę w dniu 25 maja 2020 r. Serdecznie zapraszam!

Wyrokiem z dnia 28 lutego 2020 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie utrzymał w mocy decyzję Prezesa UODO nakładającą administracyjną karę pieniężną w wysokości 55 750,50 zł. na Dolnośląski Związek Piłki Nożnej. Jestem ciekaw czy będzie orzeczenie NSA w tej sprawie.
Przy okazji cieszy mnie wstrzemięźliwość PUODO w nakładaniu kar - parę w czasie prawie 2 lat.
 
Jeżeli już jesteśmy przy RODO i powoli przechodzimy na Compliance to chciałbym zwrócić twoją uwagę na parę rzeczy:
1) cyberbezpieczeństwo to podstawa systemów Compliance, w tym Systemów Zarządzania Bezpieczeństwem Danych Osobowych. Nie warto lekceważyć ryzyk związanych z przestępstwami komputerowymi,
2) nowoczesne oprogramowanie, a w przyszłości AI będą bardzo dużym wsparciem dla oficerów Compliance, zawodowych prawników i IOD`ów.

Prosta Spółka Akcyjna wejdzie do obrotu rok później, nie 1 marca 2020 r. a 1 marca 2021 r.. Jest to związane m.in. z opóźnieniem we wdrożeniu e-KRS. LINK do ustawy. Swoją drogą w tej ustawie znajdziecie więcej zmian dotyczących procedury cywilnej, Kodeksu Spółek Handlowych itp.

Ręka w górę kto jeszcze nie słyszał o Centralnym Rejestrze Beneficjentów Rzeczywistych?
Jest ktoś taki? TO POBUDKA.
Spółki, które zostały wpisane do KRS przed dniem 13 października 2019 r., mają obowiązek zgłosić informacje o beneficjentach rzeczywistych do 13 kwietnia 2020 r.
Podmioty, które zostały wpisane do KRS po 13 października 2019 r., mają obowiązek zgłosić dane beneficjenta rzeczywistego nie później niż w terminie 7. dni od dnia wpisu do KRS.
Tu macie LINK i LINK. Ciekawej lektury.
Możemy obserwować, jak powoli jest tworzone e-Państwo. Szkoda tylko, że tak powoli. Drugi minus to taki, że likwiduje się jednocześnie sprawdzone metody. Obywatel i podmioty zbiorowe powinny mieć wybór czy chcą składać wnioski elektronicznie czy papierowo.

Przypominam o ustawie z dnia 19 lipca 2019 r. o zmianie niektórych ustaw w celu ograniczenia zatorów płatniczych.

Więcej o powyższych ustawach może napiszę później. Niestety ciekawych tematów jest dużo a czasu mało. Dlatego postaram się pisać regularnie o Compliance (przypominam o FAQ o Compliance) i RODO.  Natomiast o innych rzeczach będę tylko sygnalizował. Ewentualnie pisał więcej jak czas pozwoli.

Niech Compliance będzie z wami :-)

czwartek, 20 lutego 2020

Recenzja książki Dariusza Jemielniak i Dominika Latusek-Jurczak "Zarządzanie - Teoria i praktyka w pigułce".

O ile prawnikiem jestem i z wykształcenia i z racji wykonywanego zawodu radcy prawnego, o tyle z zarządzania jestem czystym praktykiem. No dobra kursu do egzaminu na kandydatów do Rad Nadzorczych, studium miniMBA i przeczytanych książek nie licząc.

Książka  "Zarządzanie - Teoria i praktyka w pigułce" to tak naprawdę skrypt dla studentów w ramach przedmiotu "Podstawy Zarządzania". Jest krótko i na temat.
Jak ktoś studiował zarządzanie to powinien to znać.
Jak ktoś siedzi w zarządzaniu to też powinien to znać.
Ponieważ trochę w zarządzaniu siedzę, to niczego nowego się nie dowiedziałem, za to powtórzyłem sobie trochę teorię. Książka nie była droga, a przeczytałem ją szybko. Ponieważ mam e-book'a to miejsca na półce nie zajmuje.
W teście śpiocha książka nie wypadła źle. Nie uśpiła mnie. Może dlatego, że czytałem ją sobie w wolnych chwilach po 1-2 rozdziały.
Dla kogo jest ta książka?
Dla studentów albo dla osób nie zajmujących się zarządzaniem a ciekawych co to jest.
Książkę oceniam na 4- (w szkolnej skali 1-6).

I tyle o książce.
Teraz chciałbym się podzielić pewną refleksją. Czytając książkę wyszło mi, że osoba która kończy zarządzanie powinna wiedzieć, że:
1) jest wiele metod zarządzania i wiele narzędzi. A sporo menedżerów zna i używa tylko jednej,
2) jest wiele szkół ekonomicznych, a ekonomia to nauka społeczna a nie ścisła. Do tego cały czas powstają nowe teorie ekonomiczne. A sporo menadżerów ceni tylko neoliberalizm a wszystko inne nazywa błędnie socjalizmem.
Do tego głosi fałszywe tezy, że w ekonomii są aksjomaty. Co gorsze zdarzają się osoby z tytułem profesora głoszący takie farmazony.

Naprawdę tego nie rozumiem.

niedziela, 9 lutego 2020

Zasady przetwarzania danych osobowych zgodnie z RODO

Jeżeli śledzisz mojego bloga lub mój profil na Linkedln wiesz, że zajmuję się m.in. Compliance i RODO. 
O ile ostatnio o Compliance i Sygnalistach piszę głównie na Inforze, o tyle dla odmiany o RODO piszę ostatnio tu na blogu.

Tak się zastanawiałem o czym napisać i stwierdziłem, że cofną się do podstaw. Do zasad, zgodnie z którymi mają być przetwarzane dane osobowe.

Dane osobowe powinny być przetwarzane zgodnie z następującymi zasadami:
1) legalności tj. dane osobowe muszą być przetwarzane zgodnie z prawem,
2) rzetelności, tj. dane osobowe muszą być przetwarzane rzetelnie,
3) przejrzystości, tj. dane osobowe muszą być przetwarzane w sposób przejrzysty dla osoby, której dane dotyczą (musi być spełniony obowiązek informacyjny),
4) celowości, tj. dane osobowe muszą być zbierane w konkretnych, wyraźnych i prawnie uzasadnionych celach i nie mogą być dalej przetwarzane w sposób niezgodny z tymi celami,
5) proporcjonalności i minimalizacji danych, tj. dane osobowe muszą być przetwarzane w sposób adekwatny, stosowny oraz ograniczony do tego, co niezbędne do realizacji celów, w których są przetwarzane,
6) prawidłowości, tj. dane osobowe muszą być prawidłowe i w razie potrzeby uaktualniane; należy podjąć wszelkie rozsądne działania, aby dane osobowe, które są nieprawidłowe w świetle celów ich przetwarzania, zostały niezwłocznie usunięte lub sprostowane
7) ograniczenia czasowego, tj. dane osobowe muszą być przechowywane w formie umożliwiającej identyfikację osoby, której dane dotyczą, przez okres nie dłuższy, niż jest to niezbędne do celów, w których dane te są przetwarzane; dane osobowe można przechowywać przez okres dłuższy, o ile będą one przetwarzane wyłącznie do celów archiwalnych w interesie publicznym, do celów badań naukowych lub historycznych lub do celów statystycznych,
8) integralności tj. dane osobowe muszą być przetwarzane w sposób zapewniający odpowiednie bezpieczeństwo danych osobowych, w tym ochronę przed niedozwolonym lub niezgodnym z prawem przetwarzaniem oraz przypadkową utratą, zniszczeniem lub uszkodzeniem, za pomocą odpowiednich środków technicznych lub organizacyjnych,
9) Privacy by desing tj. należy uwzględniać ochronę danych osobowych już w fazie projektowania,
10) Privacy by default tj. należy stosować domyślną ochronę danych,
11) rozliczalności, tj. Administrator musi być w stanie wykazać przestrzeganie powyższych zasad.

Zasad jest tylko lub aż jedenaście. 
W następnych postach będę dalej omawiał podstawy RODO.
Niech moc RODO będzie z wami


niedziela, 2 lutego 2020

Luźne przemyślenia prawnika - część 4 - Opinie prawne - oczami klientów i prawników

Mówią, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. I coś w tym jest.
Tak się jednak składa, że kwestię pisania opinii prawnych znam z dwóch stron - jako je zamawiający i czytający oraz jako je piszący na zlecenie klientów.

Jak to wygląda oczami klienta?
Pierwszy mit, to że opinie prawne są drogie. No cóż cena opinii zależy od trudności zagadnienia i pozycji rynkowej piszącego. 
W drobnych i prostych sprawach cena zaczyna się od kilkaset złotych w górę (przy banalnych rzeczach niektórzy biorę kilkadziesiąt złotych). 
W sprawach bardzo skomplikowanych cena może wynieść nawet parę milionów złotych.
Co do relacji cena a pozycja rynkowa prawników. Czasami startuję w przetargach. Na przykład ostatnio, moja oferta to było dwadzieścia parę tysięcy złotych, dużej kancelarii Warszawskiej sto kilkadziesiąt tysięcy, a wygrała mała lokalna kancelaria za kilkanaście tysięcy. Albo inny przykład. Jeden Mecenas bierze za godzinę np. sto złotych, ja kilkaset złotych, a profesor parę tysięcy złotych.
Oczywiście cena i pozycja nie mają prostego przełożenia na jakoś opinii. W każdym razie każdy, mieszcząc się w swoim budżecie, może zamówić opinię prawną. I zakładam, że każda będzie profesjonalna :-) No ale o cenie jeszcze będzie.

Drugi mit, że opinie prawne są nie zrozumiałe i długie. Tu niestety bywa różnie. 
Jeden prawnik napisze opinie na kilka, kilkanaście stron, a drugi w tej samej sprawie napisze kilkadziesiąt lub więcej stron. 
Jeden prawnik napisze zrozumiałym dla laika językiem, a drugi napisze pięknym prawnym i prawniczym językiem, z dużą ilością łacińskich sentencji, sygnatur itd. ale niestety nie zrozumiałym dla laika.
Przyznam się szczerze, że lubię sobie czasami poczytać te opinie na kilkadziesiąt stron. Pełne odwołań do orzecznictwa i doktryny. Dla mnie jako prawnika bywa to ciekawe i pouczające. Choć dla normalnego człowieka to lektura nie do przebrnięcia. Dlatego zawsze też zamawiam dla Zarządu parostronicowe podsumowanie. Uwierzcie mi koleżanki i koledzy prawnicy - wyższe kierownictwo czyta najchętniej 1 -2 stronicowe odpowiedzi. Na tyle ma czasu i sił.  

A jak to wygląda ze oczami prawnika?
Przychodzi klient i zamawia opinię prawną. Oczywiście nie przyjmuję każdego zlecenia bo nie z każdej dziedziny prawnej jestem ekspertem, np. nie piszę opinii z prawa podatkowego. No ale załóżmy, że klient zamówił opinię prawną z tego na czym się znam, dogadaliśmy się co warunków - terminu, mojego wynagrodzenia itd.  

No i klient przedstawia mi swój problem prawny lub pytanie prawne.
Potem muszę poznać cały stan faktyczny i prawny. Stan faktyczny przedstawia mi klient. I w tym miejscu mam jedną prośbę do swych klientów - DOKUMENTY. Już wyjaśniam o co chodzi. Stan faktyczny, opisany w opinie jeżeli tylko mogę to opieram na dokumentach. Jeżeli już nie mam wyjścia to na pisemnych wyjaśnieniach klientów. Ustne wyjaśnienia to już ostateczność. Choć zawsze rozmawiam z klientami i zadaję im setki pytań. 
Bo czasami jeden drobiazg, o którym zapomnieli mi wspomnieć klienci lub przekręcili ma zasadnicze znaczenie. 
Przekazujemy dokumenty lub informujemy prawnika o ważnych faktach przed sporządzeniem opinii, a nie po. Jeżeli klient coś zatai przed prawnikiem lub go wprowadzi w błąd to jest bardzo źle.
Dlatego zawsze wypytuję klientów i zachęcam tez ich do zadawania pytań. 

Potem ustalam stan prawny. Czytam przepisy, komentarze i orzecznictwo Sądów. Przepisy często wymagają interpretacji. Komentarze kończą się tam gdzie zaczynają się problemy, a orzecznictwo Sądów jest sprzeczne lub niejasne. Często zbieram kilkaset stron materiałów. Analizuję, szukam i myślę. W wyniku mojej pracy, klient otrzymuje kilku-kilkunasto stronicową opinię prawną. 
Te kilka-kilkanaście stron opinii prawnej jest wynikiem często kilkunastu lub kilkudziesięciu godzin czytania, myślenia i pisania. Poza tym wiedza i umiejętności, które pozwalają mi napisać tą opinię prawną mają swe źródło w kilkunastu latach ciągłej nauki. Nauki, która nigdy się nie kończy bo ja uczę się cały czas aby być na bieżąco i by być najlepszym.
Mógłbym dać klientowi kilkudziesięciu stronicową opinię ale i tak by tego nie przeczytał. Wolę dać mniej ale żeby przeczytał i zrozumiał.  Chcę by poznał odpowiedź na swe pytanie prawne lub dostał rozwiązanie/rozwiązania swego problemu prawnego. Bo czasami są jest parę odpowiedzi/rozwiązań o różnym ryzyku prawnym.
To czy odpowiedź mu się spodoba czy nie to już inna bajka.
I tu doszliśmy do ważnej rzeczy. Zgodnie z ustawą o radcach prawnych i zasadami etyki radcowskiej nie przyjmuję poleceń co do treści opinii prawnej. Klient przedstawia mi swoje pytanie prawne lub problem prawny ale to JA piszę odpowiedź. Nie klient.
Pisząc opinię prawną, obiektywnie oceniam stan faktyczny i kieruję się tylko prawem, swoją wiedzą i doświadczeniem. Żadne wyrażone przez kogokolwiek polecenia czy wskazówki nie mogą mnie zwolnić z tego obowiązku. Jak coś jest zakazane to piszę, że jest zakazane. Jak coś trzeba zrobić to piszę, że trzeba.
Na tym polega rzetelne i uczciwe wykonywanie obowiązków radcy prawnego. 

No ale wracając do ceny. Klient przedstawia mi lub innemu prawnikowi pytanie prawne. Od prawidłowej odpowiedzi zależy czasami czy klient zarobi miliony czy zbankrutuje. Nie widzi on tych dziesiątek godzin pracy nad opinia prawną. Otrzymuje odpowiedź w formie kilku/kilkunasto/kilkudziesięcio stronicowej opinii prawnej. I pyta się czasami dlaczego tak drogo za te parę kartek.
Czasami odpowiadam opowiadając kawał: "Pewnemu milionerowi na prowincji popsuł się Roll-Royce. Żaden mechanik w okolicy nie potrafił go naprawić. W końcu wezwali pewnego kowala-złotą rączkę. Ten otworzył maskę, popatrzył, puknął młotkiem i samochód naprawiony. Następnie kowal wystawił rachunek - 1002 zł. Milionerowi wydał się on za wysoki. 1002 zł za puknięcie młotkiem. Poprosił więc o rachunek szczegółowy. Kowal napisał: 2 zł za puknięcie młotkiem + 1000 zł że wiedziałem gdzie".

Drogi kliencie płacąc za opinię prawną płacisz za:
1) parę lub więcej kartek papieru + kilkanaście lub więcej godzin pracy nad nimi, której nie widzisz + wiedzę i doświadczenie,
2) zwiększenie swego bezpieczeństwa prawnego i uzyskaną wiedzę. 

Naprawdę warto za to uczciwie zapłacić.

niedziela, 26 stycznia 2020

Ciekawostki z prawa handlowego i nie tylko - odcinek nr 21

Jest takie starochińskie przekleństwo "Abyś żył w ciekawych czasach".
Niestety czasy nastały w Polsce bardzo ciekawe, a będzie pewnie jeszcze gorzej.

W takich czasach warto zainwestować w wiedzę, np. o Compliance.
Dlatego polecam szkolenie, które będę prowadził w dniu 10 lutego 2020 r. "Nowe zasady odpowiedzialności podmiotów zbiorowych – jak zbudować skuteczny system Whistleblowing`u i system zarządzania zgodnością (Compliance)". Z tego co słyszałem od organizatorów są jeszcze wolne miejsca.

Ponadto w dniu 28 lutego 2020 r. będzie można mnie spotkać, posłuchać i porozmawiać ze mną na Konferencji "SYGNALIŚCI W ORGANIZACJI".

Jeżeli jesteśmy już przy sygnalistach, to chciałbym również zwrócić uwagę, że UOKiK uruchomił program dla sygnalistów. Umożliwia on anonimowe zgłaszania i anonimowy kontakt z Sygnalistami. Zainteresowanym podaję LINK.

Pozostając w temacie sygnalistów, polecam lekturę stanowiska Rzecznika Praw Obywatelskich "Jak chronić sygnalistów w służbach mundurowych?". Mamy naprawdę dużo do zrobienia jako Państwo i Społeczeństwo do zrobienia w tym zakresie. Przypominam, że Sygnalista to ktoś kto nie milczy w obliczu zła. Taka osoba zasługuje na szacunek i ochronę. A niestety w Polsce często spotykają ją działania odwetowe itd. Potrzebujemy na wczoraj dobrych przepisów w tym zakresie.
 
W nawiązaniu do Compliance i Sądów. Polska zajęła 41 miejsce w rankingu obrazującym percepcję korupcji przygotowanym przez Transparency International. To oznacza, że od paru lat spadamy w rankingu (w 2016 r. - 29 miejsce, 2018 r. - 36 miejsce). Jako jedną z przyczyn regresu autorzy wskazują dewastację sądownictwa. LINK

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie stwierdził 20 stycznia br., że postanowienie zabezpieczające Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych nakazujące Kancelarii Sejmu powstrzymanie się z upublicznieniem list poparcia do KRS, nie ma zastosowania do sądów. Tym samym Sąd potwierdził opinie specjalistów od RODO w tym zakresie. Swoją drogą, parafrazując pewne powiedzenie, rzeknę, że "uczciwy jawności się nie boi". Skoro PiS robi wszystko co może, by nie ujawniać list poparcia do neoKRS to istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że chce ukryć jakieś swoje poważne grzechy.

A skoro już jesteśmy przy tematach na pograniczu polityki i prawa, to w dniu 23 stycznia 2020 r. sędziowie trzech izb Sądu Najwyższego - Cywilnej, Karnej i Pracy podjęli uchwałę, że Sędziowie powołani na stanowiska na podstawie rekomendacji Krajowej Rady Sądownictwa utworzonej na podstawie ustawy z 8 grudnia 2017 r. nie są uprawnieniu do orzekania. Z zastrzeżeniem, że wyroki wydane przez tych sędziów do momentu podjęcia tej uchwały nie mogą być podważane. Z wyjątkiem, do zastrzeżenia, że orzeczenia Izby Dyscyplinarnej SN, od początku jej istnienia są dotknięte wadą i mogą zostać wzruszone. 

W tym miejscu chciałbym zauważyć, że PRAWO opiera się na pewnych uniwersalnych wartościach i nie może być podporządkowane bieżącym politycznym interesom. 

Najważniejsze wartości to: Równość, Wolność, Godność, Praworządność.

Nie wszystko podlega interpretacjom w zależności od chwili i potrzeby. Są pewne rzeczy, które uznajemy za fundament. Takim fundamentem Demokracji jest np. Trójpodział Władzy i niezależność Sądownictwa. Tam gdzie nie ma niezależnego Sądownictwa tam nie ma Demokracji, nie ma Wolności, Równości i Godności. Dlatego bardzo mnie cieszy uchwała Sądu Najwyższego, który staje w obronie praworządności i niezależności Sądów.

Pomimo, tego co mówi próbuje się wmówić ludziom tu nie chodzi o spór polityczny czy różnice w interpretacji. Tu chodzi o to czy chcemy być w kręgu kultury Zachodniej i członkiem UE (UE opartej na wspólnych wartościach, takich jak Wolność, Równość, Godność, Solidarność, Praworządność), czy też chcemy być w kręgu kultury Wschodu gdzie liczy się tylko SIŁA i AUTORYTARNA WŁADZA. Przypominam, tylko, że wschodnią Rosja tylko czeka by znowu podporządkować swoich sąsiadów (Białoruś już jest de facto pod kontrolą Rosji, w Ukrainie toczy się wojna, a Polska jest następnym celem).

Szanowni Państwo słuchajmy zdania autorytetów prawniczych: byłych sędziów Trybunału Konstytucyjnego, byłych sędziów Sądu Najwyższego, szanowanych profesorów, uchwał KIRP, NRA i Wydziałów Prawa. Stójmy po stronie uniwersalnych i najważniejszych wartości.

Parafrazując śp. Władysława Bartoszewskiego. Warto stać na straży wartości, choć nie zawsze się to opłaca. Opłaca się być koniunkturalistą, ale nie warto.








niedziela, 19 stycznia 2020

Recenzja książki "Ekstremalne przywództwo - elitarne taktyki NAVY SEALs w zarządzaniu" - Jocko Willink i Leif Babin


Zawsze kochałem czytać książki o wojskowości, a od paru lat lubię również czytać książki o zarządzaniu. Kiedy więc zauważyłem za kilkanaście złotych (w olbrzymiej promocji) książkę "Ekstremalne przywództwo - elitarne taktyki NAVY SEALs w zarządzaniu" to ją kupiłem.
Następnie e-book (bo w tej formie ją kupiłem) trafił na Kindle na krótką listę kilkudziesięciu książek do przeczytania w pierwszej kolejności.
No ale niestety doba ma 24 godziny, obowiązków mam dużo, więc nie czytam już dla przyjemności jednej książki dziennie ale jedną tygodniowo, a książek do przeczytania są setki. Minęło więc trochę czasu zanim się za nią zabrałem (za namową dobrego kolegi przeskoczyła kilkanaście innych pozycji na liście).

Autorzy opisują koncepcję Ekstremalnego przywództwa i różne jego zasady. 
W każdym rozdziale mamy przedstawiony jeden element koncepcji lub jedną zasadę. Autorzy najpierw opisują, w każdym rozdziale, swe doświadczenia żołnierzy NAVY SEALs (jakby ktoś nie wiedział to elita elit sił specjalnych USA i jedne z najlepszych jednostek specjalnych na świecie) z wojny w Iraku. Potem zwięźle przedstawiają element koncepcji lub zasadę, która wynika z wcześniej opisanych doświadczeń.
A na końcu rozdziału odnoszą ten element koncepcji lub zasady do biznesu.
Czyta się to SUPER.
Taki "Helikopter w ogniu" w połączenie z Sun Tzu i dobrym poradnikiem biznesowym. 
Żadnego wodolejstwa, usypiania itd. 
Konkret podany precyzyjnie i ciekawie. Tak powinno się pisać.

Koncepcja Ekstremalnego przywództwa też mnie kupiła. Może dlatego, że nie wiedząc o tym jestem jej zwolennikiem od kilkunastu lat. Czytałem rozdział po rozdziale. I dawno tak bardzo nie zgadzałem się z autorami. Choć nie ukrywam, że parę koncepcji i zasad było dla mnie nowością lub otworzyło mi oczy na rzeczy, których nie brałem pod uwagę.

No ale nie byłbym sobą jakbym się ze wszystkim zgadzał.

Po pierwsze autorzy są wyznawcami kultu skuteczności. To skuteczność jest ostateczną miarą. To co nieskuteczne jest złe. Na szczęście nie wszystko co skuteczne jest dobre. Ten kult wygranych jest typowo amerykański i budzi moje opory. Na szczęście autorzy wiedzą, że nawet najlepsi mogą przegrać m.in. przez zwykłego pecha.

Po drugie by zwiększyć skuteczność, autorzy proponują ograniczyć ilość snu w celu zwiększenia ilości czasu na treningi, naukę, pracę itd. Niestety doba trwa tylko 24 godziny, a w życiu potrzebna jest równowaga. Nie będę tu się wymądrzał tylko polecę post kolegi o work-life-balance. On wszystko ładnie wyjaśnia - LINK. Ja osobiście ograniczania snu nie polecam.

Dla kogo jest ta książka?
Dla Liderów/Przywódców.
 
Czy dla wszystkich nie i wszędzie?
Tu mam wątpliwości. Ta koncepcja i zasady zostały stworzone na gruncie amerykańskiej Kultury, która jednak różni się od Kultury Europejskiej, a tym bardziej Polskiej.
Ekstremalne przywództwo polega na tym, że Przywódca bierze na siebie odpowiedzialność. Niestety w Polsce wielu szefów ceduje odpowiedzialność w dół drabiny. Za to gloria za sukces idzie w górę. Ile to razy byłem świadkiem, że zamiast szukać rozwiązania, szukało się kozła ofiarnego.
Mam duże wątpliwości czy sprawdziła by się w tzw. Polskim Piekiełku. No ale może się mylę. Może jestem zbyt dużym pesymistą.
 
Jako ten, który zarabia na życie zapobiegając problemom, rozwiązując problemy a w najgorszym razie minimalizując straty, zdecydowanie jestem fanem Ekstremalnego Przywództwa.

Uważam, że ta koncepcja jest dobra gdy pracuje się ze specjalistami. W innych przypadkach mam wątpliwości.

W każdym razie, w szkolnej skali 1-6, książkę oceniam na 5-.
 
Czy czytać?
CZYTAĆ