Pamiętam jak w I klasie liceum dyskutowaliśmy o Antygonie. Cała klasa była po stronie Antygony (wiadomo młodość, ideały itd.). Ja jeden stanąłem (trochę z przekory) w obronie Króla, spokojnie argumentując, że dura lex sed lex (twarde prawo ale prawo), że Król stał na straży porządku publicznego, nie mógł nie ukarać córki itd.
Im bardziej twardo stawałem w jego obronie tym bardziej emocjonalnie byłem atakowany. Koledzy i koleżanki święcie przekonani że stoją po stronie dobra, byli z każdą minutą bardziej zdenerwowani mym uporem. I coraz bardziej agresywni. A ja z każdą minutą coraz spokojniej i bardziej merytorycznie broniłem Króla. Swoją drogą mam taką skazę charakteru, że jak ktoś mi grozi tym bardziej się robię uparty.
I jeżeli widzę choć cień szansy na zwycięstwo lub przetrwanie to wtedy nie ustąpię nawet o milimetr. Agresja i brak argumentów ad rem tylko mnie utwierdza, że mam rację i powinienem walczyć dalej.
Po lekcji podeszło do mnie parę koleżanek i powiedziało że je przekonałem. No i pół klasy było na mnie obrażone jak mogłem bronić złego Króla. A ja broniłem zasad. Ale oni byli zbyt zaślepieni swym świętym gniewem. No ale zawsze twierdziłem, że jak wszyscy kogoś kochają to coś jest nie tak. Nie wszyscy muszą mnie lubić.
Wtedy nauczyłem się, że dobrzy ludzie, czując złość na zło, tracą poczucie sprawiedliwości. Gdy obudzi się w nich gniew na dane zło, robią się agresywni, tendecyjni i mogą robić złe rzeczy. Nie widząc tego. Za to wierząc że walczą w służbie dobra, a zło wypalają ogniem. A kto nie z nimi lub ma inne zdanie ten przeciwko nim. A skoro oni według siebie są święci to ten ktoś musi być zły.
Jeżeli pokazać im fakty i prawdę, jeżeli pokazać że sytuacja nie jest czarno-biała albo prawda jest inna robią się agresywni. Ludzie zaślepieni wiara że stoją po stronie dobra czynili w historii najgorsze zło.
Dlaczego?
Nie wiem.
Wiem, że tak często jest.
Parę tygodni temu (odczekałem z publikacją by opadły emocje i mój post był czytany na spokojnie) na LI można było zaobserwować ciekawy kazus (przypadek). Pewien Pan nazwijmy go A, odezwał się nie grzecznie w korespondencji prywatnej do Pani B.
Pani B. korespondencję upubliczniła i wybuchła burza na LI.
Powstała grupa święcie gniewnych obrończyń Pani B. Atakujących każdego kto nie podzielał ich gniewu i oburzenia, a się odezwał.
Parę osób widząc zasięgi jaki Pani B zdobyła swym postem podłączyła się pod falę oburzenia - albo podbijając bębenek świętego gniewu albo grając na przeciwieństwo.
Było też straszenie pozwami i oskarżeniami prywatnymi (według mnie bezpodstawne). Co ciekawe nie Pana A., ale osoby głoszącej inne tezy niż święcie oburzone.
No ale jak reagować na chamstwo na LI (lub na FB).
Zależy.
1) można, odpowiadać merytorycznie, wyśmiać delikwenta lub zlekceważyć. Jak przegina spytać czy zna art. 212 kk (zniesławienie) lub czy chce być pozwany o naruszenie dóbr osobistych. Często pomaga,
2) można takiego delikwenta zablokować,
3) można takiego delikwenta zgłosić do wsparcia LI - niezależnie czy pisze posta czy pisze do nas na tzw priv,
4) można skonsultować się z prawnikiem czy są podstawy do powództwa cywilnego, zawiadomienia o przestępstwie lub prywatnego aktu oskarżenia. Do tego przydadzą się zrzuty korespondencji (kwestie jak zabezpieczyć odpowiednio materiał dowodowy proszę konsultować ze swym prawnikiem).
UWAGA
Jak kogoś zablokujemy to znika nam korespondencja z daną osobą i znikają posty tej osoby.
Czego nie robić.
1) nie odpowiadać chamstwem na chamstwo. Nie zniżamy się do tego poziomu,
2) nie ujawniać, co do zasady, korespondencji z taką osobą. Raz że może to naruszyć RODO. Dwa że może naruszyć dobra osobiste tej osoby. Trzy że może naruszać tajemnicę korespondencji. A np.chamskie odzywki co do zasady nie uprawnia do ujawnienia korespondencji. Natomiast jak taki czyn wyczerpuje znamiona przestępstwa to już zaczyna być inna bajka. Ale zawsze lepiej to skonsultować z prawnikiem,
3) według mnie publiczne piętnowanie danej osoby też nic nie da. A może narazić na odpowiedzialność prawna ujawniającego. Można natomiast i należy piętnować dane zjawisko.
Ciekawą opcją jest zgłoszenie takiego zachowania do pracodawcy chama. Ale też to trzeba robić z wyczuciem by samemu nie naruszyć prawa.
Oczywiście jest różnica pomiędzy tzw. "końskimi zalotami", molestowaniem słownym, groźbami czy dręczeniem fizycznym lub psychicznym.
Wszystkie te zachowania są karygodne. Mniej lub bardziej. Tyle że jedne są karalne a drugie nie.
Każdy stan należy oceniać indywidualnie.
I odpowiednio i ADEKWATNIE reagować.
(Rozbawiło mnie jak ktoś porównał odzywkę nie ma miejscu "jesteś ładna" z łapaniem za kobiety w miejscach intymnych (to drugie to czyn zabroniony - przestępstwo).
To, że ktoś postępuje niemoralnie nie oznacza że sami możemy postępować niemoralnie. Moralność nie wymaga wzajemności.
Notabene uważam, że nie należy być obojętnym na zło. Nie należy jednak też robić publicznych linczów lub bawić się w święta Inkwizycję.
Zawsze warto zachować spokój. Nawet jeśli się w nas gotuje. I jak pisałem powyżej reagować właściwie i adekwatnie.
Natomiast jako szowinistyczna świnia jestem wielkim zwolennikiem równouprawnienia. To oznacza że kobiety mają te same prawa i obowiązki co mężczyźni. Zero taryfy ulgowej, traktowania przez bibułkę, całowania w rączki itp. itd.
Równouprawnienie to równouprawnienie.
Te same prawa i obowiązki. Koniec z przywilejami i fałszywymi gestami.
Nie ważne kto jest chamski lub hejtuje.
Każdego oceniamy tak samo niezależnie od płci.
Jeżeli ktoś pisze głupoty pod moim postem lub mija się z faktami, to mu to napiszę w odpowiedzi. Nieważne jaką ma płeć, wiek itd. Albo jesteśmy równi albo nie.
Inne pytanie jak postępować w razie nielojalnych chwytów erystycznych?
Jak zauważę to zwracam na to uwagę. Często osoba je stosująca idzie w zaparte, że tego nie robi, zarzuca że ja to robię lub próbuje grozić.
Trzeba zachować spokój i punktować. Celnie lecz z klasą. A jak ktoś przegnie to algorytm jest powyżej w tym poście.
Ps ciekawie czy zgodnie z powiedzeniem "uderz w stół" odezwą się "nożyczki"?
Dla jasności opisuję pewne zjawisko, a nie konkretny stan faktyczny, choć to rzeczywistość dała inspirację do tego postu :-)