niedziela, 2 kwietnia 2023

2 kwietnia - Światowy Dzień Świadomości Autyzmu

Dziś, w dniu 2 kwietnia jest Światowy Dzień Świadomości Autyzmu. Większość ludzi kiedy słyszy autyzm od razu widzi postać z Rain man`a. Większość autystów nie jest ani tak niskofunkcjonująca ani nie ma takich superzdolności matematycznych.

Dziś eksperci mówią:
1) o spektrum autyzmu (obejmuje ono również Zespół Aspergera) - LINK 
2) o neuroróżnorodności - LINK. W tym ujęciu autyzm to nie choroba, a odmienność wynikająca z odmiennego rozwoju mózgu i układu nerwowego. Osoby z szerokiego stopnia autyzmu są po prostu neuroatypowe. One same mówią, że z powodu autyzmu mają zalety, których nie mają neurotypowi. Przy czym spektrum autyzmu obejmuje bardzo szeroki wachlarz zróżnicowanych cech, zachowań i objawów. Dlatego nowym symbolem autyzmu jest ww. tęczowy symbol nieskończoności odzwierciedlający różnorodność spektrum autyzmu.

WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) podaje, że około 1% dzieci jest w spektrum autyzmu. Osoby z szerokie stopnia Autyzmu mają zwykle trudności z komunikacją, postrzeganiem świata i rozumieniem relacji społecznych. Jednocześnie często mają schorzenia towarzyszące. Ta różnorodność i częste schorzenia towarzyszące powodują, że diagnoza jest bardzo utrudniona. Autyzmu nie da się wyleczyć - bo to nie choroba, a odmienność rozwojowa. Natomiast terapie (im wcześniej tym lepiej) dostosowane do dziecka pomagają autystom lepiej funkcjonować w środowisku neurotypowych. Należy jednak pamiętać, że zdolności i potrzeby osób w spektrum autyzmu są różne i mogą ewoluować w czasie. Dlatego tak ważna jest potrzeba uwzględnienia w szkole, pracy, czy szerzej w Społeczeństwie złożoności, różnorodności i indywidualności osób w spektrum autyzmu.
 
To, że autyzm powoduje trudności z komunikacją, postrzeganiem świata i rozumieniem relacji społecznych powoduje, że co do zasady osoby z szerokiego spektrum autyzmu mają niższy kapitał społeczny. A to się przekłada na niższy kapitał ekonomiczny. Aby temu przeciwdziałać podejmuje się następujące działania:
1) edukacyjne,
2) powstają organizacje wspierające osoby z szerokiego spektrum autyzmu, a one same zaczynają działać jako samorzecznicy i się integrować oraz wychodzić do ludzi. Mogą się pochwalić, że mój syn, typowy autysta od paru lat działa jako samorzecznik.
 
Jednocześnie badania pokazują, że  osoby ze spektrum autyzmu – jeśli tylko znajdą przyjazne środowisko – pracują około 30% razy efektywniej niż osoby neurotypowe oraz dostarczają niezwykłe spojrzenie lub umiejętności (np. w Izraelu specjalna jednostka złożona tylko z autystów przegląda nagrania z monitoringu z cierpliwością niedostępną neurotypowym. Inni wychwytują elementy, których nie zauważyli by neurotypowi). Wymaga to jednak indywidualnego podejścia do takiego pracownika i zapewnienie im przyjaznego środowiska. Osoba ze spektrum autyzmu bardzo często w całości poświęca się swojemu konikowi. Dzięki temu taka osoba staje się najlepszym ekspertem od dinozaurów, linii tramwajowych, budowy autobusu, niezwykłym mechanikiem lub żywym kalendarzem.

Niestety obecnie osoby odmienne, w tym neuroatypowe (a więc i autyści) są wykluczani z rynku pracy. Kiedy słyszę więc o ESG, CSR (społecznej odpowiedzialności biznesu), integracji osób niepełnosprawnych czy odmiennych zawsze się pytam: "a ile w Państwa organizacji jest zatrudnionych osób z orzeczeniem niepełnosprawności? Ilu macie zatrudnionych autystów? Jak zapewniacie wsparcie i przyjazne środowisko pracy dla osób z odmiennościami? Papier przyjmie wszystko, a ja jako audytor oceniam czyny i ich efekty, a nie słowa czy deklaracje.

Ludzie odmienni, w tym ze spektrum autyzmu mają różnorodne zalety, których nie powinny zasłaniać ich wady czy potrzeby. Zapewnienie im wsparcia i przyjaznego środowiska to:
1) inwestycja w niezwykły ludzi, 
2) zwiększenie przewagi konkurencyjnej,
3) postępowanie dobre i etyczne.
Pamiętajmy, to co łatwe do zdobycia jest często mało warte. To co wymaga wysiłku zwykle jest bezcenne. Zachęcam do wysiłku by sięgnąć po neuroatypowych pracowników. To bywa trudne ale warto.

Jeżeli ktoś by mnie spytał od czego zacząć to powiem jedno: Nie ważne czy w życiu prywatnym czy społecznym: Nie oceniaj, wspieraj.
 
Ps niebieski jest kolorem autyzmu. Co ciekawe jest też kolorem radców prawnych. Tym dumniej noszę radcowską togę.

niedziela, 26 marca 2023

Luźne przemyślenia oficera Compliance - trwać na stanowisku czy nie trwać - oto jest pytanie

Osobiście wolę tradycyjne konferencje niż on-line, ponieważ można porozmawiać w kuluarach. Często na konferencjach dzielę się swoim doświadczeniem oficera Compliance i powtarzam, że zawsze trzeba być gotowym na to by powiedzieć "nie" i zostać zwolnionym za przestrzeganie zasad. To właśnie oznacza niezależność. 
Ta prawdziwa, będąca częścią nas, częścią naszego charakteru. Oczywiście formalna niezależność pomaga ale jak ktoś nie ma kręgosłupa to nic my nie pomoże.

Parę miesięcy temu podszedł do mnie na konferencji inny oficer Compliance z pytaniem: czy ma trwać na stanowisku, czy odejść z pracy bo zmienił mu się Zarząd i nowy jest antyCompliance.
Szczerze mówiąc współczuję mu. Poradziłem mu by odpowiedział sobie na trzy pytania.
 
Po pierwsze czy trwania na stanowisku będzie oznaczało sprzeniewierzenie się przez niego wartością? Jeżeli tak to lepiej odejść niż złamać zasady w które się wierzy. Oficer Compliance nie może być przyspawany do stołka. Musi być gotowy na to, że przestrzeganie zasad będzie go kosztowało i musi być gotowy ponieść ten koszt. Oczywiście są tacy, którzy stwierdzają, że kasa jest najważniejsza, że mają kredyty, rodzinę na utrzymaniu itp. No cóż. Nie oceniam. Pytanie tylko czy warto mieć złamany kręgosłup.

Po drugie czy jego obecność może coś zmienić na lepsze w organizacji lub chociażby spowolnić złe zmiany.
My oficerowie Compliance zawsze możemy coś zmienić.Weźmy dwie skrajności (zwykle jesteśmy gdzieś pomiędzy).
Jeżeli najwyższe kierownictwo zapewnia nam pełne wsparcie (bo mamy szczęście mieć świadome najwyższe kierownictwo, który chce zmienić organizację na lepsze lub np  jest świeżo po wielkim kryzysie i najwyższe kierownictwo ze strachu chce coś zmienić by się chronić) to możemy szybko bardzo mocno zmienić Kulturę organizacyjną. Pytanie jak trwała będzie ta zmiana, zwłaszcza ze strachu.
Jeżeli najwyższe kierownictwo jest antyCompliance zawsze możemy bronić tego co już udało się osiągnąć, wprowadzać drobne udoskonalenia lub przygotowywać się na chwilę gdy znowu najwyższe kierownictwo i los będzie nas wspierał. Trzeba jednak pamiętać, że gdy najwyższe kierownictwo jest antyCompliance to nasza praca jest bardzo niewdzięczna, stresująca i trudna.
Niezależnie czy mamy szczęście czy pecha warto pamiętać, że nic nie trwa wiecznie. Raz jesteśmy na wozie, raz pod wozem, a innym razem koło wozu.
Zawsze jednak coś możemy zmienić na lepsze (raz więcej a raz mniej).

Po trzecie pytanie czy warto?  I po co? Czy ważniejsza jest lojalność wobec podmiotu, ludzi czy własny dobrostan? Czy wolisz walkę i wyzwania, czy też dobrą atmosferę w pracy? Tu nie ma dobrych czy złych odpowiedzi. Każdy jest inny. Każdy ma inne priorytety, charakter i wytrzymałość. Nikomu nie życzę stresu gdy najwyższe kierownictwo chce zniszczyć coś co budowaliście i waszą reputację, a nawet was zwolnić i tylko szuka pretekstu. Sam zostałem raz zdegradowany do specjalisty bo odmówiłem podpisania rekomendacji sprzecznej z prawem. Straciłem sporo pieniędzy, kosztowało mnie to sporo stresu ale za to mam cały kręgosłup i krócej zeznawałem parę lat później. Pamiętajcie, że dla jednych lepiej będzie gdy odejdą sami. Drudzy będą woleli zostać i walczyć, choć stoją na straconej pozycji. Jesteśmy różni. Niezależnie jaką podejmiemy decyzję, zawsze jednak zapłacimy jakąś cenę. 

Chciałbym podkreślić, że zawsze powinniśmy pamiętać by przestrzegać własnych zasad.  Musimy być integrity. Nie zawsze się to opłaca ale zawsze warto być wiernym swoim zasadom.

Niech moc Compliance będzie z wami.

niedziela, 19 marca 2023

Luźne przemyślenia oficera Compliance - zrozumieć Kulturę czyli mamy dwie Polski i czy bardziej przypominamy Rosję czy Zachód?

Compliance to zmiana Kultury organizacyjnej. Aby zmienić Kulturę trzeba ją zrozumieć. Na Kulturę organizacyjną wpływa Kultura naszego Społeczeństwa. Dlatego z uwagą czytam opinie i badania socjologów oraz cały czas studiuję historię naszego kraju.

Polska należy do strefy dwóch Kultur: zachodniej i wschodniej.

Z jednej strony mamy w Polsce kulturę wschodu, ponieważ: 
1) przez kilka wieków prawie 75 % Polaków to byli chłopi pańszczyźniani, traktowani gorzej niż niewolnicy czy bydło. Pańszczyznę zniesiono półtora wieku temu, ale nadal nie przepracowaliśmy tej traumy społecznej, 
2) przez blisko 125 lat spora część Polaków żyła w zaborze Rosyjskim i była mocno rusyfikowana. Reszta żyła w pozostałych zaborach. W Pruski  byli poddani germanizacji. Najlepiej pod względem pielęgnowania Kultury Polskiej było w Austro-Węgierskim. Nie należy jednak zapominać, że Polacy robili kariery w Państwach zaborców. Potem przez blisko 50 lat (1939-1989) Polska była pod kontrolą Rosji (choć mieliśmy szczęście że po 1945 nie byliśmy kolejną republiką ZSRR i kosztem Niemiec zyskaliśmy tzw. Ziemie Odzyskane).
To odcisnęło Kulturowy wpływ na sporą część Społeczeństwa. Tak jak społeczeństwo Rosyjskie, część Polaków jest podatna na propagandę i przeciwna standardom zachodnim. Kieruje nimi antyelitaryzm, rewanżyzm, rozmaite fobie (np. antyniemiecka, semityzm itp.) i strach (np. przed zmianami lub wymyślonymi "potworami" np. gender) oraz poczucie niższości, upokorzenia, wykorzystania i historycznej niesprawiedliwości. Te poczucia często nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości.
Szukają oni ofiary lub zemsty na elitach, uchodźcach, słabszych, kobietach, LGBT, niepełnosprawnych. By podbudować swe EGO upokarzają innych. 
Część z nich to cynicy. Nieważne są dla nich wartości i liczy się tylko ich interes. Żeby było zabawniej najwięksi cynicy najgłośniej mówią o wartościach i pouczają o nich wszystkich.
Dlatego w Rosji, czy w Polsce, tacy ludzie popierają władzę, która udaje silną i przestrzegającą zasad ale podbudowuje słowami ich EGO, jednocześnie wskazując im wroga lub ofiarę którą sami mogą upokarzać. Wybaczają jej kradzieże, korupcję, upokarzanie itd. lub udają, że jej nie widzą. Część wspiera taką władzę by móc się przy niej nakraść lub dorobić. 
Zwróćcie uwagę, że propaganda takiej władzy mówi to samo co propaganda Putina "chronimy was przed Zgniłym Zachodem i zagrożeniami z jego strony. Liczy się tylko siła bo wokół czyhają wrogowie i tylko my potrafimy was ocalić. Bronimy tradycji. Musimy być zjednoczeni wobec flagi. Nigdy się nie mylimy i nie popełniamy błędów i zawsze jest winny ktoś inny itp. itd. ". Nikt z władzy nigdy nie przyznaje się do błędów i nie widzi odcieni szarości. Za to często białe jest nazywane czarnym a czarne białym.
Na czele stoi Wódz, który decyduje o wszystkim i wszystko kontroluje.  Awansuje lub strąca w niebyt. Każdy kto nie jest z nami ten zdrajca i wróg. Nie liczą się procedury, eksperci itd. każdy komuś służy i wykonuje tylko polecenia.
Władza może zaszczuć dziecko (ofiarę pedofila) tylko by dołożyć opozycji. To znaczy że stać ją na każdą podłość i kłamstwo byle utrzymać się u władzy.
Władza jak w Rosji chce kontrolować wszystkie media i mieć ponad 70% poparcia. Naród ma nie wiedzieć o grzechach i aferach władzy. To jest warte wszystkiego. Nawet psucia dobrych stosunków z sojusznikami mimo że wróg u bram.
Władza w Rosji czy wzorowane na niej Dyktatury chcą kontrolować media by urabiać ludzi.
 
W Rosji i w Państwach gdzie panuje Kultura Wschodu:
1) nie ma Compliance,
2) jest wysoka korupacja,
3) służby, prokuratura, Sądy kontrolowane przez Władzę nie kontrolują jej ale społeczeństwo oraz zwalczają opozycję,
4) brak transparentności,
5) media są kontrolowane przez Władzę i służą za jej propagandową tubę,
6) NGO i inne niezależne ruchy obywatelskie są zwalczane natomiast władza tworzy własne niby Społeczne organizacje  i transferuje do nich środki publiczne.

Z drugiej strony mocne są w Polsce wpływy Kultury Zachodniej. Kultura  Zachody opiera się na wartościach: Wolność, Równości, Godność i Solidarność. To Demokracje, gdzie szanuje się praworządność, prawa mniejszości, wiedzę ekspertów, procedury, systemy kontroli, kompromisy itd. 
Ludzie m.in. poprzez media kontrolują władzę.
Niezależne władze, niezależne organy i niezależne służby kontrolują się nawzajem. Jeżeli Premier, minister itd. łamie prawo to ściga go niezależna Prokuratura i niezależne służby oraz skazują niezależne Sądy.
Po 1989 r. aż do 2014 r. (z przerwą 2005-2007) przebudowywaliśmy Polskę by spełnić standardy zachodnie. Z jednej strony odnieśliśmy niesamowity sukces. Weszliśmy do NATO i EU. Polska i Polskie Społeczeństwo nigdy nie było bogate, nigdy tak szybko się nie bogaciło i nigdy różnica pomiędzy nami a Europą Zachodnia nie była tak mała i tak szybko nie malała. Oczywiście były też popełniane błędy. Nie wszystko wyszło i nadal nie zbudowaliśmy pełnej Demokracji. Ale zmiany szły krok po kroku ku lepszemu.  
Ponieważ Kultura Zachodu oparta jest na wartościach (i chodzi tu o rzeczywiste fundamenty a nie tylko deklaracje jak w Kulturze Wschodu) to nic dziwnego, że Compliance (którego fundamentem też są wartości) urodził się i osiągnął najbardziej rozwiniętą formę w Państwach tzw. Zachodu.  
Należy tu podkreślić, że chodzi o rzeczywiste wartości a nie tylko deklarowane.
Jednocześnie Zachód po wiekach dyskryminacji ludzi (z powodu płci, rasy, religii itd.) stara się z dyskryminacją walczyć (w odróżnieniu od kultury Wschodu, który dyskryminację stosuje jako narzędzie by mobilizować i konsolidować tą część Społeczeństwa, która Wodzowi daje władzę).
 
W Polsce obserwujemy kolejny po 1989 r. zwrotny moment Historii. 
Jeżeli wygra Kultura Wschodu to specjaliści Compliance nie mają czego szukać w Polsce. Korupcja, łamanie prawa itp. będą fundamentem działania władz Państwowych i Społeczeństwa.
Jeżeli wygram Kultura Zachodu to specjaliści Compliance będą mieli swą szansę by zmienić rzeczywistość na ciut lepszą. 
Niezależnie jednak od wszystkiego walka dobra ze złem nigdy się nie kończy. Dlatego oficerowie Compliance zawsze będą mieli co robić. Było by jednak miło jakby Kultura Społeczeństwa wspierała ich wysiłki.
 
Niech moc Compliance będzie z wami.
 


niedziela, 12 marca 2023

Luźne przemyślenia prawnika - część 13 - prostota vs Bizancjum

Moja pierwsza praca to był staż w Biurze Prawnym UMŁ. Siedziałem z Panią Mecenas. Wymagała ona by przygotowywane przeze mnie projekty pism lub umów były krótkie, proste i jasne. Zawsze powtarzała, że piszemy dla ludzi, a nie dla siebie i Ci ludzie mają rozumieć co podpisują. I tak mi zostało. Lubię proste, krótkie i jasne umowy.

Mój pierwszy Prezes Zarządu nauczył mnie prostej zasady - dla niego 1 max 2 strony analiz z rekomendacją - ma być prosto i jasno, dla organów nadzorczych i właścicielskich może być dużo stron i trudne słownictwo - by zrobić wrażenie.
Prezesi się zmieniali, a powyższa zasada nie. Przyzwyczajenie druga natura człowieka. Lubię krótkie i jasne analizy. Można powiedzieć, że upraszczanie to moja moc.

Wyobraźcie sobie moją minę, gdy kiedyś dla mojego pracodawcy opinię napisała duża Kancelaria Warszawska na kilkaset stron. Prezes jak ją zobaczył to mnie wezwał, dał mi tą książkę i kazał przygotować 1-2 stronicowe podsumowanie. Zajęło to parę dni i Prezes miał swoje podsumowanie. Kolejne zlecenia dla tej kancelarii szły przeze mnie i zawsze już obok opinii głównej miało być 2-3 stronicowe podsumowanie. Po pewnym czasie spytałem nieoficjalnie się dlaczego oni takie grube opinie piszą. Odpowiedź była krótka - jak klient płaci kilkadziesiąt - kilkaset tysięcy złotych, to chcą żeby miał poczucie za co. Notabene umowy pisane przez kancelarie Warszawskie też były grube i ciężko się je czytało. Widocznie taka "Warszawska" moda. 

Jak widać są więc dwie skrajności w pisaniu opinii/umów wśród prawników.
Prostota vs Bizancjum. 
Obydwa podejścia mają swoje plusy i minusy.
Oczywiście zakładam, że co do merytoryki czy ochrony klienta nie ma co się przyczepić.

Parę lat temu zacząłem pisać artykuły i posty. Pisałem jak zacząłem nauczony w pracy pisać. Krótko, jasno i zrozumiale. Usłyszałem od redaktora z Infor, że nie piszę jak prawnik, bo on rozumie co ja piszę. I że tak mam pisać.
No to piszę. 
Tylko dlaczego on miał takie zdanie o prawnikach?
 
Niestety nikt nie uczy prawników pisać dla ludzi. Na studiach czy aplikacji uczą nas pisać dla prawników. Ma być język prawniczy, dużo odwołać do doktryny i orzecznictwa. Czyta się to strasznie. Potem tak samo większość prawników pisze artykuły.
A cała sztuka polega na tym by o trudnych rzeczach pisać prostymi słowami. Prosto ale nie prostacko.
Potrzeba do tego oczywiście wiedzy prawniczej, zrozumienia zagadnienia (z punktu widzenia i teorii i praktyki). Ale potrzeba też talentu i wprawy. Wiedzę można zdobyć. Wprawy nabrać. Talent się ma lub nie. Ja na szczęście ciut mam. 
Zawsze lubiłem dyskutować i gadać. A piszę o tym co mnie pasjonuje. To pomaga.
 
Ps. jak nie potrafisz o czymś napisać prosto to znaczy, że do końca czegoś nie rozumiesz .

Pss wolisz Bizancjum czy prostotę?

Psss i na koniec mam drobną prośbę. Jak nie wiesz na co przeznaczyć 1,5% to ja po proszę




 



niedziela, 26 lutego 2023

Jednomyślność nie służy ani Demokracji ani Ładowi

Ci co znają historię Polski, wiedzą, że liberum veto uniemożliwiło reformy Rzeczpospolitej Obojga Narodów i doprowadziło do rozbiorów Polski. Wymaganie jednomyślności, źle rozumiana Wolność i egoizm spowodował, że Rzeczpospolita Obojga Narodów znikła na ponad 100 lat z map Świata (Królestwa Warszawskiego i Królestwa Polskiego pod protektoratem Rosji nie liczę).
Dlatego w Demokracji nie mamy jednomyślności ale decyduje głos większości z poszanowaniem praw i interesów mniejszości oraz po rzetelnej debacie (Demokracja gdzie liczy się tylko głos większości to Dyktatura większości, do tego np. w Korei Północnej Kim Dzong Un wygrałby by każde wybory. Czy to by znaczyło, że w Korei Północnej jest Demokracja bo były wybory i większość zagłosowała na niego). W Demokracji wartością jest konsensus, kompromis ale nie oznacza on jednak jednomyślności.

W UE czy NATO obowiązuje zasada jednomyślności choćby w temacie przyjmowania nowych członków. Powoduje to, że jedno Państwo może powiedzieć liberum veto aby szantażować innych lub wstrzymywać przyjęcie innego Państwa z fobii, egoistycznych interesów itp. Grecja wstrzymywała akcesję Macedonii do UE bo im się nazwa nie podobała. Turcja szantażuje wetem kraje Skandynawskie chcące przystąpić do NATO by wymusić na nich realizację swych egoistycznych interesów oraz by wymusić na USA ustępstwa.

Liberum veto nie służy więc obronie Wolności czy Demokracji. Liberum veto to narzędzie szantażystów, warchołów i agentów wrogich Państw.

W interesie Dyktatorów czy Warchołów jest by utrzymać zasadę jednomyślności w UE i NATO. W interesie strategicznym Polski jest by ją zlikwidować. Oczywiście wtedy należało by prowadzić profesjonalną dyplomację, negocjować, budować sojusze i zawierać umowy. Nie dało by się szantażować swoim vetem, a obrażanie partnerów było by oczywistą głupotą i zdradą stanu (i tak jest). Likwidując jednomyślność zwiększylibyśmy szansę Ukrainy na wstąpienie do UE. A bezpieczna i bogata, demokratyczna Ukraina jest w strategicznym interesie Polski. 
Dziś widać, że PiS przeprowadzając Polexit, psując stosunki z UE, Niemcami, Francją, budując Dyktaturę, Oligarchę i mafijno-partyjne Państwo nie tylko szkodzi Polsce ale i Ukrainie. Zamiast budować w UE koalicję by jak najszybciej przyjąć Ukrainę do UE, PiS woli obrażać Niemców i Francuzów oraz się chwalić. Oczywiście PiS deklaruje jedno, a robi drugi.  To hipokryzja, a tej nie znoszę tak samo jak głupoty.

Jak nie jednomyślność to co służy Demokracji?
Kompromis i dotrzymywanie umów. W stabilnych Państwach raz dochodzi do władzy raz druga. Oczywiście każda władza dokonuje modyfikacji kursu, ale nie niszczy tego zrobili poprzednicy i nie robi rewolucji. W stabilnych Państwach ceni się ewolucyjne zmiany, poprawy systemowe i proceduralne. Ceni się dyskusje i opinie ekspertów. To mało widowiskowe ale jest skuteczniejsze i mniej ryzykowne.
Oczywiście również w stabilnych Państwach dokonują się czasami rewolucyjne zmiany ale dopiero wtedy gdy zajdą niezwykłe okoliczności. Na przykład Niemcy przez dekady korzystając z parasola USA dokonały demilitaryzacji i rozwijały handel z Rosją (po tym jak w latach 70 XX wieku Arabowie wywołali kryzys naftowy i gazowy). To samo robiła cała Europa wraz z Polską, wierząc że handel i wspólne interesy zapobiegną wojnie. Atak Rosji na Ukrainę wywołał jednak rewolucyjny zwrot polityki Niemiec i całego Zachodu o 180 stopni. Nagle okazało się, że trzeba odbudować potencjał militarny a niezależność energetyczna i OZE nie tylko ma na celu uniknięcie lub minimalizację katastrofy klimatycznej ale jest niezbędne by zwiększyć bezpieczeństwo geopolityczne. Oczywiście jak każdy rewolucyjny zwrot idzie to ciężko i ma przeciwników.

Czasami w organizacjach lider lub grupa trzymająca władzę narzuca nawet nieumyślnie jednomyślność.
Jak zwalczać jednomyślność?
Podobno w Izraelu mają zasadę, że jak 10 osób jest jednomyślnych to losują jedną, która będzie miała robić za tzw. adwokata diabła. To pozwala skonfrontować zdanie większość z innymi poglądami i zweryfikować czy większość się nie myli. Warto w organizacji mieć osoby, które mają inne zdanie, nie boją się zabrać głosu i uargumentować swoje stanowisko.

A co zwiększa możliwości zawierania kompromisów?
Komunikacja. Taka sama jak np. w Compliance. Otwarta, uczciwa i szanująca zdanie i interesy innych. W Polsce często każe się posłańca przynoszącego złe wieści lub tego co ma inne zdanie niż boss. To zły przykład komunikacji. Chyba wiecie już jak powinna wyglądać dobra komunikacja?

A co wpływa na przestrzeganie konsensusu i umów?
Wartości. Znowu jak np. w Compliance.
Często ludzie mają usta pełne wartości. Chwalą się jacy to są uczciwi i bez skazy. Jednocześnie swoich oponentów pozbawiają czci i wiary. Oni to samo dobro a kto nie z nimi to samo zło. A życie pokazuje, że to oni najczęściej i najbardziej nie przestrzegają zasad.

Ja święty nie jestem i wolę krytykować czyjeś czyny lub słowa. Pod tym względem jestem bezwzględny i kocham dyskusje. Nauczyłem się jednak nie dyskutować z fanatykami, trollami, hejterami, foliarzami itp. Szkoda czasu. Jak pisałem doskonały nie jestem.
 
Poza tym uważam, że każdy zasługuje na szacunek dopóki nie udowodni, że jest inaczej. Jeżeli jednak utraci według mnie zdolność honorową to nie ma zmiłuj.
Poza tym nauczono mnie, że:
1) należy pomagać słabszym,
2) nie zaczynać walki, ale ją kończyć,
3) nie ufać tym, którzy nie potrafią się przyznać do błędu i nie słuchają ekspertów,
4) zasad należy przestrzegać.

A i lubię dyskutować i robić za adwokata diabła. Jak wszyscy twierdzą, że białe jest czarne , a ja uważam, że białe to białe, to nie potrafię zmilczeć. Pewnie dlatego sporo osób mnie nie lubi. Ale jakby wszyscy jednomyślnie mnie lubili to by znaczyło tylko że coś jest mocno ze mną nie tak.
 
A ty chciałbyś by wszyscy cię lubili i zawsze się z tobą zgadzali?


niedziela, 19 lutego 2023

Styl zarządzania - centralizacja vs decentralizacja

Niezależnie czy mówimy o sektorze prywatnym czy publicznym, w tym o wojsku, zawsze mówimy o zarządzaniu, Kulturze i modelu przywództwa.
Dziś chciałbym się skupić na modelu scentralizowanym i modelu zdecentralizowanym na dwóch przykładach z życia. Oczywiście w obydwu modelach mamy mamy najwyższą władzę centralną. W modelu scentralizowanym podejmuje ona jednak wszystkie decyzje od strategicznych aż po mikro-zarządzanie, w modelu zdecentralizowanym podejmuje ona jedynie decyzje strategiczne i koordynuje.
 
Przykład 1. Wojna na Ukrainie.
 
Rosjanie to przykład zarządzania scentralizowanego. Informacje płyną z dołu do góry przez kolejne szczeble. Góra podejmuje decyzje, które spływają w dół. Niższe i średnie kierownictwo (oficerowie) mają wykonywać rozkazy. Własne inicjatywy się tępi. Dostęp do informacji się ogranicza niższemu i średniemu szczeblowi. Jednocześnie poza pionowym przepływem informacji nie ma (lub jest ich bardzo mało) poziomych czy skośnych kanałów przepływu informacji.
Jednocześnie błędy i porażki się ukrywa. Niższe szczeble ukrywają złe wieści przed wyższym, a wyższe przed niższym. Powoduje to, że zamiast być natychmiast rozwiązywane, rosną i się kumulują.
Każdy może zaobserwować czym to skutkuje. 
Spóźnione lub błędne decyzje. Kiepska komunikacja i liczne błędy w komunikacji lub wręcz kreowanie fałszywej wizji strata. Mała skuteczność i efektywność. Niska zdolność improwizacji lub głupie pomysły.
Centralizacja była dobra jak żołnierz nie potrafił liczyć i nie wiedział która to prawa a która lewa noga. 
Dziś to głupota.
Powoduje szablonowe i nieelastyczne dowodzenie, bez uwzględniania szeregu czynników w tym lokalnych. 
Zabija inwencję i inicjatywę.

Z drugiej strony mamy Ukrainę z modelem zdecentralizowanym. Wszyscy żołnierze mają dostęp do pełnej informacji. Rozpoznanie i sieciocentryczny przepływ informacji oraz podejmowanie decyzji operacyjnych na jak najniższym stopniu to podstawa. Jak dowódca oddziału Ukraińskiego potrzebuje wsparcia to wystarczy krótki komunikat i natychmiast to wsparcie dostaje np. od artylerii (w Rosji prośba musi przejść aż na samą górę łańcucha dowodzenia, a potem wrócić na dół, a to zajmuje czas i źle wpływa na koordynację i dokładność). Armia Ukraińska kładzie nacisk na komunikację, współpracę i inicjatywę.
Jak widać daje to olbrzymią przewagę Ukrainie na polu bitwy.
Ruscy mimo olbrzymiej przewagi ludzkiej i materiałowej ponoszą większe straty i nie dają rady pokonać Ukrainy.
 
Przykład 2. Zarządzanie sektorem publicznym w Polsce. 
 
W PRL mieliśmy rządy jednej partii. Administracja centralna decydowała o wszystkim. Od spraw lokalnych, aż po kwestie ogólnopolskie. Jestem ciekaw czy ktoś uważa ustrój PRL za skuteczny i efektywny.
Po 1989 r. w Polsce odbył się cały szereg rewolucji. Jedną z nich byłą rewolucja samorządowa. Polacy zdecydowali, że władza powinna być bliżej ludzi. Problemy trzeba rozwiązywać na miejscu uwzględniając lokalne warunki.  Reforma samorządowa jest uważana przez ekspertów za jeden z największych sukcesów Polski po 1989 r. Patrząc na sondaże zaufania publicznego np. CBOS również Polacy tak uważają. Według badania opublikowanego w 2022 r.:
a) władzom lokalnym miast i gmin ufa 63% a nie ufa 28%,
b) rządowi ufa 32% a nie ufa 62%,
c) UE ufa 55% a nie ufa 35%.
Myślę że po paru dekadach ludzie pozytywnie oceniają reformę samorządową. Wiedzą, że zawsze mogą odwołać wójta/burmistrza/Prezydenta Miasta, a to powoduje, że stara się on dobrze zarządzać.
Obecnie rządząca koalicja uważa, że jedna partia (czyli ona) powinna rządzić powszechnie i decydować o wszystkim. Dlatego prowadzi centralizację Państwa, zabierając samorządom pieniądze, kompetencje, a dodając obowiązków.
Jak to się sprawdza, choćby w kryzysach.
Ostatnia katastrofa ekologiczna na Odrze pokazała, że centralizacja i powołanie Wód Polskich było wielką pomyłką.
W pandemii samorządy zdały egzamin organizując choćby system szczepień. UE załatwiła szczepionki.
Natomiast rząd to był jeden wielki chaos, bo nie słuchał ekspertów. Skutek to kilkaset tysięcy dodatkowych zgonów.
W czasie kryzysu imigracyjnego pomoc dla paru milionów Ukraińców zorganizowali Polacy wspierani przez NGO i samorządy. Rząd do dziś nie stworzył systemu pomocy uchodźcom.
Za to strasząc kilkunastoma tysiącami uchodźców z Białorusi stworzył bezprawną strefę Zony i zbudował za parę miliardów bezsensowny, nieskuteczny i kosztowny (choćby ekologicznie) mur na granicy.
O wywożeniu kobiet i dzieci do lasu i bagna z polecenia rządu już nie wspomnę.
 
Widać, że w praktyce samorządy radzą sobie z kryzysami lepiej i efektywniej. Powinny więc dostać więcej kompetencji, władztwa i pieniędzy. Bo są skuteczniejsze i bardziej efektywne w rozwiązywaniu problemów niż rząd. Do tego w odróżnieniu od rządu, samorządy słuchają ekspertów i nie tworzą problemów (oczywiście zawsze są wyjątki, ale wyjątki potwierdzają zasadę).   

Nie ważne czy patrzymy na sektor publiczny (w tym w czasie wojny) czy na sektor prywatny, zdecentralizowany system zarządzania oparty na zaufaniu, komunikacji i podejmowaniu decyzji jak najbliżej problemu jest skuteczniejszy niż system scentralizowany, gdzie decyzja podejmuje "nieomylny" wódz. 

O większej korupcji w systemach scentralizowanych, czy o braku umiejętności przyznawania się do błędów i rozwiązywania problemów w systemach scentralizowanych może napiszę następnym razem.

A dlaczego o tym piszę? Bo centralizacja lub decentralizacja wpływa też na Compliance i jego skuteczność.

Niech moc Compliance będzie z wami.
 
 

poniedziałek, 30 stycznia 2023

Luźnym okiem prawnika - część 12 - skąd idą i dokąd zdążam?

Mój przyjaciel mówi, że "jeżeli coś twierdzisz to musisz to udowodnić lub zweryfikować (choćby sam przed sobą)". Ja mam to szczęście lub nie szczęście, że:
1) od ponad siedmiu lat prowadzę bloga,
2) piszę co mnie interesuje lub uważam za ważne.

Jestem między innymi radcą prawnym (oprócz tego jeszcze np. blogger, trener, menedżer, audytor, ekspert w zakresie: Compliance, Whistleblowing, nadzór właścicielski, umowy, RODO itd. itp.). Jakim byłem i jestem radcą prawnym? Wybrałem 18 postów, które pokazują moją wizję zawodu radcy prawnego. Zwłaszcza cieszy mnie cykl "Luźnym okiem prawnika". Myślę, że 12 odcinek cyklu to dobra okazja by pokazać jaką drogę przeszedłem.

Kim jest radca prawny? - 28 października 2015
 
Jestem ciekaw:
1) czy ktoś czytał wszystkie moje posty na blogu?
2) o czym jeszcze byście chcieli przeczytać w cyklu "Luźnym okiem prawnika"?

Niech moc sprawiedliwości i praworządności będzie z wami.